Prezentowana korespondencja dwóch wielkich indywidualności, dwóch wspaniałych pisarzy, trwała lata (pierwszy list datowany jest 1 kwietnia 1910 roku, ostatni 2 sierpnia 1955 roku, a więc napisany dziesięć dni przed śmiercią Tomasza Manna). W laudacji z okazji sześćdziesiątych urodzin Hessego Mann powiedział, że łączy go z jubilatem więź utkana na równi z różnic i podobieństw. Ekstrawertyk Mann, introwertyk Hesse. Mann - zdystansowany obserwator, Hesse - ucieleśnienie młodzieńczego buntu i idealistycznych tęsknot. Mann - wytworna mysz miejska, Hesse - niepozorna polna myszka z bajki Ezopa. Długotrwała znajomość umocniła ich w poczuciu, że są niemal "braćmi". Szwajcarskiemu krytykowi literackiemu Ottonowi Baslerowi zawdzięczamy anegdotę rzucającą światło na tę niezwykłą znajomość. Otóż z oboma był na tyle zaprzyjaźniony, że odwiedzali go nawet w jego domu w Argowii. Gdy 6 lipca 1950 roku Mann stanął u jego drzwi, Basler powitał go cytatem z Schillera: "Oto gość dostojny i drogi, lepszy odeń progu tego jeszcze nie przestąpił". Mann zdumiał się, cofnął nogę ze stopnia i zareplikował przewrotnie: "Ależ, drogi przyjacielu, czy niedawno nie był u pana Hermann Hesse?". "Owszem - odparł Basler - ale wszedł do domu od drugiej strony". "Ach tak" - rzekł Mann i raźnym krokiem przestąpił próg.