"Akademia Pana Kleksa" Jana Brzechwy jest lekturą w klasie 4, więc wydaje mi się, że raczej każdy miał z nią jakiś kontakt. A mi niedawno czytała ją moja Julka, która właśnie zaczęła 4 kl. Natomiast czytała mi ją ponieważ, jak mówiła: " Nie będę się sama męczyła z takimi głupotami". Naprawdę nie pamiętałam tej książki z dzieciństwa, wiem że ją przerabialiśmy na lekcjach ale... co i jak to nie pamiętałam. I powiem Wam, że naprawdę ta książka jest straszna! Nie w sensie, że można się przestraszy, ale pod kontem fabuły i wyobraźni autora. Ta lektura ma lekko ponad 100 stron, a Julka dobry tydzień ją czytała. Gdy tylko było coś o jedzeniu kolorowych szkiełek, lataniu, pompce zwiększającej itp. to klepała się w czoło i mówiła: "nie wytrzymam tego". I szczerze, ja sama ledwo to wytrzymywałam. Normalnie nie rozumiem jak można było coś takiego napisać. Dla mnie to nie ma logiki. Wydaje się jakby autor pisał co mu pierwsze wpadnie do głowy. Bez przemyślenia. Od samego ubioru tytułowego Pana Kleksa po prowadzone lekcje i popisy kulinarne. Jak dla mnie słabo to wszystko przemyślane. Kocham fantastykę ale to to jest dla mnie przegięcie. A Wy jakie macie odczucia co do tej lektury?