Jan Brzechwa (właściwie Jan Wiktor Lesman) to polski poeta pochodzenia żydowskiego, autor bajek i wierszy dla dzieci, satyrycznych tekstów dla dorosłych, a także tłumacz literatury rosyjskiej. Brzechwa z zawodu był adwokatem. W latach 1924–1939 był radcą prawnym ZAiKS-u. Był specjalistą w dziedzinie prawa autorskiego, które wybrał jako specjalizację studiów. Był wnukiem warszawskiego księgarza i wydawcy Bernarda Lesmana, a przy tym kuzynem poety Bolesława Leśmiana. Zadebiutował w 1915, jako nastolatek, kiedy to opublikował swoje pierwsze wiersze w piotrogrodzkim „Sztandarze” oraz w kijowskich „Kłosach Ukraińskich”. Nie wiązał jednak wówczas swej przyszłości z karierą pisarską – chciał zostać prawnikiem. W 1920 zaczął dorabiać jako autor tekstów satyrycznych oraz piosenek i skeczy. Brzechwa jest autorem takich utworów jak "Tańcowała igła z nitką", "Kaczka-dziwaczka", "Ptasie plotki", "Sójka", "Na wyspach Bergamutach...", "Przygody pchły Szachrajki", "Leń", "Na straganie", "Entliczek - pentliczek" czy "Psie smutki. Poeta zmarł w Warszawie 2 lipca 1966 roku.
"Akademia pana Kleksa" to książka dla dzieci, lektura szkolna dla klasy IV z opracowaniem, która ukazała się w 2016 roku pod patronatem wydawnictwa Greg. Sama lektura liczy sobie 102 strony a całość z opracowaniem 136.
Akademia Pana Kleksa Jana Brzechwy to niezwykła opowieść o, wydawałoby się, całkiem zwykłym chłopcu. Adasiowi Niezgódce wszystko wypada z rąk, nic się nie udaje, wciąż są z nim problemy, dlatego rodzice postanawiają wysłać go do Akademii Pana Kleksa. W tej tajemniczej szkole uczy nieprzeciętny Pan Kleks, którego pedagogiczne metody bardzo różnią się od tych spotykanych w zwykłej szkole.
Dzięki nauce w Akademii Adaś odkrywa w sobie talenty i umiejętności, o które się nie podejrzewał. Adaś wraz z kolegami przeżywa fantastyczne przygody! Pan Kleks zaś przede wszystkim chce nauczyć swoich podopiecznych samodzielnego myślenia i to doskonale mu wychodzi.
Przyznam, że czytałam tę książkę po raz pierwszy. Nigdy dotąd nie oglądałam również jej filmowych adaptacji - ani tej z 1983 roku ani tej nowszej, sprzed roku. Jest to powieść dla chłopców i o chłopcach, więc nic w tym dziwnego, że do jej lektury zwyczajnie mnie nie ciągnęło. Jednak teraz, gdy w końcu ją przeczytałam, mogę powiedzieć, że jest to książka ciekawa i intrygująca. Ciężko mi określić jej gatunek, ponieważ mamy tu do czynienia zarówno z elementami baśni, formą pamiętnika oraz fantastyczną wizją przyszłości. Współczesne dzieci czytające Harry'ego Pottera mogą się książką rozczarować, ale ma jednak w sobie ona pewną niepowtarzalną humorystyczną magię. Wyobraźni autorowi nie można odmówić ;) Dzięki niemu przenosimy się w bardzo niezwykłe, magiczne miejsce jakim jest tytułowa akademia. Próżno tu szukać nauczycieli czy profesorów. Jest tylko niezwykły, dziwaczny, wymykający się wszelkim normom Ambroży Kleks. Uczy on dzieci nie matematyki czy języka polskiego, ale rzeczy w jego mniemaniu niezbędnych każdemu. I tak możemy dowiedzieć się jak w akademii wygląda lekcja kleksografii, lekcja przędzenia liter czy geografia. Wszystkie te zajęcia są... hmm... niezwykłe. Żeby to zrozumieć, to trzeba przeczytać. W świecie pana Kleksa nawet gotowanie jest magiczne. I znów, żeby się o tym przekonać trzeba sięgnąć po tę książkę, do czego wszystkich zachęcam, bo to dobra i lekka lektura, którą przeczytacie dosłownie w parę godzin.
Sporym zaskoczeniem w książce było to, że jak na baśń, bo jednak chyba te elementy najmocniej się przez nią przebijają, nie kończy się ona dobrze. Brak tu szczęśliwego zakończenia co jest też... fajne. Dzięki temu dzieci dowiadują się, że nie wszystko co robimy, o co walczymy może się zakończyć sukcesem. Także jak to z kolei bywa w bajkach, mamy tu zakończenie z morałem.
"Akademia pana Kleksa" to dobra lektura (nie tylko szkolna) dla dużych i małych. Opowieść z morałem przepełniona magią i niezwykłością. Książka z serii, które wypada znać. A przynajmniej zawsze można poznać ;)