Cytaty Józef Ignacy Kraszewski

Dodaj cytat
Gniew ten był pragnieniem, bo gniew bywa różny; jest nienawiścią, miłością, żądzą i jak suknia pokrywa różne postacie.
Rachunek za słabość człowieka rzadko zawodzi.
Prezes ręce opuścił na głowy nowożeńców i nie odpowiedział nic - płakał. Tak to się jakoś szczęśliwiej, niż spodziewać się śmiano, skończyło.
Szajkowski był typem oficjalistów, którzy za prawidło sobie mają słabości pańskie wypotrzebowywać.
Ale bo mnie zburzyli, powiadam ci, że mi się wątroba zwinęła.
Z przeszłości ojca Serafina wiedziano tyle, że w świecie należał do znakomitej rodziny i że go nieszczęście jakieś w kaptur i habit zaszyło.
Strzelał bąki kochany prezes, a gdy raz spudłował, upierał się, biorąc je na cel ciągle, aby nie okazać, że się pomylił. Nie umiał się cofnąć i przyznać do błędu.
Mazury rozległe, Warszawa jak las, szukać wiatru w polu, nie wiedząc, gdzie się oprzeć, było bardzo ciężko.
Pani Benigna mogła mieć lat pod pięćdziesiąt, choć na niej jeszcze tego znać nie było. Wyglądała ledwie na czterdzieści, czerstwa, rumiana, z twarzą świeżą, oczyma czarnymi, patrzącymi rozumnie i bystro. Nieco otyła, mimo to poruszała się lekko i raźnie. Sympatyczne jej oblicze miało w sobie, mimo powagi, coś wielce pociągającego.
Ogłady było w nim wiele, lecz wykształcenia mało. Dobre człeczysko, niedaleko widział, ani mu to dokuczało... głowy mordować nie lubił.
Nigdy tu bardzo wesoło nie było, ale od śmierci pana Daniela jak w grobie się zrobiło, milcząco i tęskno.
Tajemnicza ta napaść i tym dziwna była, że ciała nigdzie nie znaleziono, przeszukawszy po rowach, dołach, naokoło domu i zabudowań. Gdzie i dlaczego tak ciało skryto - nikt nie pojmował.
Taką była ta sprawa zagadkowa i niezrozumiała, której zarys daliśmy w poprzednich rozdziałach, i nie można sie wcale dziwić, że całe sąsiedztwo było nią rozgorączkowane, że na jednych padł popłoch, drudzy niestworzone rzeczy przypuszczali.
Słabostkę miał jedną, że grać lubił. Grałby był dzień i noc, gdyby mógł w taka grę, jaka się komu podobała. Umiał wszystkie doskonale, mimo to całe życie przegrywał. Dlatego, choć mu się nieźle działo, nigdy grosza przy duszy nie utrzymał...
Ogród stary, teraz tak starannie utrzymywany, wyświeżony i piękny, ciągnął się wzdłuż na kilkaset kroków i kończył płotem mocnym, za którym szła dróżyna, łączka i staw.
Panna Leokadia nadzwyczaj grzecznie przyjmowała kawalerów, a długo im się łudzić nie dawała. Jeden po drugim odjeżdżał, nie przyznając się, że dostał harbuza.
Sensatem go nazywano i młodzież go nie lubiła, bo od hulanek stronił, a do zabawy stworzony wcale nie był.
Panna Leokadia miała już naówczas lat dwadzieścia sześć, bo przebierając miedzy pretendentami doszła do tego wieku. Nikt się jej podobać nie umiał.
Wioska była długim nierządem wielce zniszczona. - Budowle ledwie się trzymały, lasy były wycięte ze szczętem, pola pozapuszczane i zajałowiałe, dwór do połowy stał pustka, wyglądało to licho, a włościanie najbiedniejsi byli w okolicy i rozpojeni przez arendarzy okrutnie.
Na świecie wiara w siebie i umiejętność sprzedania się należą do najgłówniejszych tajemnic tego, co się szczęściem nazywa.
Niech wam będzie na szczęście, ludzie kamienni, co nie miłujecie pieśni, śmiejecie się z poezji, wyszydzacie uczucie i wierzycie w rozum tylko, nikt z tych, co cierpią sercem, na waszą prozę się nie pomienia. A jeśli świat ma się przerobić wedle waszej formy i programu, błogo nam będzie umierać, abyśmy go nie widzieli.
Przy najlepszym sercu można wiele niedorzeczności popełnić - zawołał Piętka - wtrącając się w cudze sprawy...
Kto nad sobą pracować umie, wie też, za jaki sznurek własną naturę pociągnąć, aby ją poruszyć lub zahamować.
Doświadczenia przykre w młodości - (...) - przebywa się jak choroby, daleko łacniej i mniej boleśnie niż w późniejszym wieku. Starsi musimy czuć silniej ból i drożej zawody opłacać.
(...) najbezpieczniej byłoby sądzić zawsze o człowieku, przypuszczając w nim wszystkie te wady i przymioty, którym przeciwne na zewnątrz się objawiają. Dowiedzioną jest rzeczą, że skąpy najbardziej chce się okazać wspaniałym, a rozrzutny - oszczędnym. Jest to w naturze człowieka, że się kryje i maskuje. Nie jest to jednak prawidło ogólne, bo są ludzie, co, gdyby chcieli, kłamać nie potrafią.
Jest zawsze wielka różnica, na której prędzej czy później ludzie się poznać muszą, pomiędzy uczciwą p r a c ą a r o b o t ą intrygancką. My (...) jesteśmy ludzie p r a c y i dnia białego, tamci są r o b o t n i c y ciemności. Powodzi się im czasem w początkach i umieją odurzyć ludzi pozorami szlachetności, w końcu jednak spada z nich maska i komedia tragicznie się zamyka.
Nie uratuje nikt narodu, który sam się ratować nie chce... Niech Bóg się ulituje przyszłości.
A tak misternie wielki Stwórca złożył każde życie, że jak w owocu ziarnko, jest w nim odrobina szczęścia, jest nasionko pociechy! Boleść podnosi , głód oszala, nędza egzaltuje , prześladowanie spotęgowuje człowieka – i na dnie tych klęsk zawsze znajdziesz oręż, którym je zwalczyć można . Gdy cierpienie dojdzie do kresu , z niego samego wystrzela siła przeciwna, która już uczuć go nie da.
O! rodzina, czarodziejskie to słowo! Ile w nim ukrytych leży radości, ile pociech, ile węzłów, łączących nas przez nią ściślej ze społeczeństwem całym... Jest to niejako ogniwo łańcucha wielkiej całości, od której oderwani błąkamy się, nie wiedząc co począć z życiem. Kto nie miał nigdy rodziny, kto nie uczuł słodkiego uścisku brata, ojca, krewnego, jakże marzy o nich i jak gorąco ich pragnie!
(...) nie graj komedii przynajmniej ze mną: to się na nic nie zdało. Tak samo jak ze mną, nie odegrasz jej w obliczu historii, której okłama...
© 2007 - 2025 nakanapie.pl