Gdy wchodzę do czyjegoś domu zawsze mimochodem rozglądam się w poszukiwaniu książek. Nie żeby oceniać, natomiast jeśli wpadną mi w oko naturalne jest u mnie westchnienie zachwytu.
Kiedyś książki w domu świadczyły o domu inteligenckim, dziś znajdziemy je u każdego. Lata temu wystarczyło mieć na półkach „Pana Tadeusza”, Biblię i zbiór encyklopedii, dziś sięgamy po literaturę, którą chcemy czytać, a nie chwalić się jej posiadaniem. I uważam, że to najważniejsza zmiana, godna pochwały. Jak wygląda Twój dom? Pozwoliłam sobie podzielić książkowe uzależnienie na kilka etapów.
Kilka książek
Należy pamiętać, że sporo z nas ma ograniczone powierzchnie i ustawianie książek w każdym wolnym miejscu nie jest najlepszym pomysłem. To wcale nie znaczy, że w tym domu się nie czyta, w końcu są biblioteki, w których co kilka dni można wymienić zapasy książek. Nie wspominając o ebookach czy audiobookach, których można mieć tysiące, a zajmują mniej miejsca niż niewielka książka. Na półkach pewnie i tak znajdzie się kilka tytułów, bo jeśli ktoś wie, że lubisz czytać to pewnie w prezencie trafiają się książki.
Tylko ulubione
Każdy z nas ma takich autorów albo taką tematykę, które koniecznie musi mieć. I nie przeszkodzi mu brak miejsca! Po prostu pewne książki trzeba posiadać i wcale nie mam na myśli encyklopedii. Pewnie wśród nowości i ulubionych pisarzy znajdzie się też mocno sfatygowana książka z dzieciństwa, która lata świetności ma już za sobą, ale nie ma się co dziwić, skoro przeprowadzała się już z nami sześć razy!
Regał na całą ścianę
No dobra, który książkoholik nie marzy o kąciku do czytania w swoim domu? Najlepiej nie tylko z wygodnym fotelem i stolikiem na filiżankę kawy, ale też pełnym regałów z niezliczoną ilością książek na wszystkich ścianach. Ale co tam regały, książki powinny być poukładane kolorystycznie, albo alfabetycznie, albo według innego klucza, który sprawi, że wszystko będzie się prezentowało zjawiskowo. Tak, takiego kącika inni muszą zazdrościć! Kto z Was nie ogląda na Instagramie kont, gdzie widać takie ściany w tle? Ja oglądam i zazdrość mnie zżera, choć bliska byłam takiego miejsca w swoim domu, ale jestem już level wyżej.
Jak się przewróci to…
Cała ściana zasłonięta regałami, na regałach po dwa rzędy książek, na nocnym stoliku zapas lektury, na komodzie stosy. Przenośny mały regał na kółkach, gdzie układam paczki z kolejnymi książkami. Kupuję więcej niż jestem w stanie przeczytać. Mam nieograniczony dostęp do ebooków i audiobooków. Jeśli którykolwiek stos się przewróci przygniecie mnie. A odkopanie mnie z tego stosu może zająć kilka dni. I wątpię, żeby to była piękna śmierć 😉
Mam wrażenie, że każdy z nas przechodzi przez wszystkie etapy, a dopiero potem dochodzi do wniosku, że jednak może mieć mniej i część książek powinna znaleźć sobie lepszy dom… Mnie właśnie pokonał ostatni etap i teraz chciałabym stworzyć świadomie swój czytelniczy kącik, duży, bo jednak nie umiem się pozbyć zbyt wielu tytułów 😉 ale jednak poukładać je pięknie i tak by wszystkie były widoczne.
A jak prezentuje się sytuacja u Ciebie? Przywiązujesz się emocjonalnie do książek, które kupujesz? A może zwycięża pragmatyzm i wolisz biblioteki lub po prostu inną formę książki, bo wcale nie musisz trzymać w dłoniach wersji papierowej? Powiedzcie, że nie tylko u mnie stos wstydu jest zagrożeniem życia…