“– No to u nas nie działają. Także mówię, niby człowiek się do miasta przeprowadził, Osiedle Sztuk Pięknych nazwali to tu, a balkony przezroczyste, że się z sadłem człowiek rozwalić nie może ani gaci poprać, bo co ludzie powiedzą? Jedzenie w plastiki robią, w tych Żabkach i innych sklepach, co to nic z warzywniakiem wspólnego. A jak człowiek coś właśnie prawdziwego, z natury zje, jak taka kaszanka czy czernina, i nie daj Bóg słoik pójdzie, to ludziska mówią: „fetor”! Toć to sama natura. Wolę osobiście zapach nawozu na polu od tych makdonaldów. A bo to wiadomo z ilu zwierząt ten zapach? Czernina wiem z czego. Kaczucha imię nawet miała…”
“- Ja pierdolę, jak nie dostaniemy zaraz jakiejś poważnej sprawy, to chyba się zwolnię - podsumowała ostatnie dwa miesiące swojej pracy komisarz. - Co ty tak klniesz ? - obruszył się Andrzej - Nie umiesz komunikować się kulturalnie ? ”
“Nie lepiej było z kompetencjami - często z powodu braku umiejętności liczenia i pisania funkcjonariuszy straży obozowej wykorzystywali do prac kancelaryjnych w działach administracyjnym i gospodarczym samych więźniów. Dobór kadr do pracy w stalinowskim więziennictwie, w którego skład wchodziły także obozy pracy, odbywał się na zbliżonych zasadach do tych obowiązujących w całym Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego. Kluczową sprawą przy rekrutacji nie były kryteria merytoryczne, lecz ideologiczne: poparcie dla władzy komunistycznej w Polsce.”
“Słowa węgierskiego pisarza Sandora Maraiego niech posłużą za zamknięcie tej części książki: "To przecież fantastyczny "interes", jedna z największych wypraw rabunkowych w historii, jeszcze nigdy dotąd tak systematycznie, z tak nowoczesną spedytorską organizacją zwycięzca nie obrabował zawłaszczonych krajów z pszenicy, tłuszczów, benzyny, węgla, maszyn, fabryk, siły roboczej i fachowców! - jak robią to Rosjanie w podbitych przez siebie krajach, i będą robić wszędzie, gdzie tylko sięgnie ich ręka i gdzie na to pozwolą"”
“Stalin nie lubił Polaków, ponieważ odkrył, że przynależność narodowa jest dla nich ważniejsza niż przynależność klasowa. Przekonał się o tym w 1920 roku, kiedy załamał się marsz bolszewików na Warszawę.”
“Teściowa usłyszała i spojrzała na niego złym wzrokiem. Nie podjął wyzwania, wiedział, że nie ma szans jej przegadać. I tak przecież uważała go za skąpego gorola z Krakowa, który na dodatek zarabia w policji tyle, co wyliniały dachowiec z sosnowieckiego Kazimierza napłakał. Ach ta solidna górnicza pensja z bonusami w postaci trzynastek i czternastek…”
“- Wiesz, Szuman, dlaczego nie sieknę cię w kły? Nie dlatego, że cię lubię, bo cię nie lubię. Nikt cię nie lubi, własna żona cię nie lubi, ty sam siebie, kurwa, nie lubisz. Twoja sprawa. Wiem, że jesteś niezłym gliną, ale ja też byłem niezły, doskonale o tym wiesz. Więc nie pierdol, tylko pomyśl. - Podniósł literatkę, zademonstrował. - Jeśli coś wygląda jak wódka, jedzie jak wódka i trzepie jak wódka, to co to może być? - Wypijmy.”
“- Nie służy ci ta renta. Zżółkłeś jakoś. - To opalenizna. Byliśmy z Roxi na Hawajach. - Jasne. Przez miesiąc. A za resztę renty kupiłeś sobie maybacha. - Nie jestem na żadnej rencie, tylko na normalnej, uczciwej emeryturze. - Sorry, to wszystko zmienia. Emerytura, ho, ho! - A co u twojej uroczej małżonki? Nadal pije ? - Dziękuję, ostatnio nawet więcej. Odgraża się, że mnie rzuci i wróci do ciebie. Zaczęła się już pakować.”
“Nie widział nic pięknego w rozwrzeszczanym, pazernym bachorze. Bachorze, który odebrał mu Olgę, wolność i seks. Gówniara darła ryja od rana do nocy. Olga i jej rodzice, u których wciąż mieszkała, już ledwo widzieli na oczy. A do tego musiał zacząć zarabiać. Nie miał wyjścia, rzucił kapelę, zaczął pracować w jakimś urzędzie.”
“Zapalił papierosa i sięgnął po komórkę, żeby sprawdzić datę i dzień tygodnia. Środa. Do kąpieli trzy dni, teraz wystarczyło wyczyścić zęby i przemyć twarz, na którą starał się nie patrzeć w lustrze. Łysawa czaszka, siwa szczecina na podwójnym podbródku, fioletowy nos faceta, który za rok skończy pięćdziesiąt lat. Naciągnął spodnie, już za ciasne, bo brzuch ciągle rósł. Ze zwału ubrań na krześle wybrał w miarę niepomiętą koszulę. Obwąchał skarpetki. Jeszcze się nadawały. Najwyżej ten młody prokuratorek, wyperfumowany jak ciota, będzie się krzywił, gdy będą dokonywali oględzin zwłok. Jakby czasami ich smród nie zabijał skutecznie zapachu niezbyt świeżej koszuli.”
“– Zamiast korzystać z życia, ludzie ciągle się oszukują – szepnęła. – Grają fałszywe role, udają kogoś innego, robią miny, fochy, zachowują się idiotycznie… – Tak działa świat. – Ale przecież to bez sensu! Żyjmy pełnią życia, zamiast rozmieniać się na drobne. Życie jest kruche, wystarczy głupi splot wypadków i może nas nie być. Po co tracić najlepszy czas? Lepiej się kochać i używać życia.”
“– No dobrze, próbowałem z paroma kobietami, jednak niewiele z tego wychodziło – przyznał z oporami. – Teraz wydaje mi się, że byłem trochę pogubiony w życiu. Może nadal jestem ? Poza tym jako kryminalny nie ułatwiam sprawy sobie ani potencjalnej partnerce. Sama wiesz, jak nasza robota wygląda: telefony w nocy, późne powroty, nocne szlajanie się po podejrzanych melinach i lokalach o marnej reputacji. Potem leczenie stresu butelką wódki z kolegami z wydziału. Pokaż mi normalną kobietę, która wytrzyma taką jazdę. ”
“– Co w ogóle robią policjanci w wolnym czasie ? – odezwała się w końcu. – Łowią ryby? Jeżdżą konno? Uprawiają sztuki walki ? Sporty ekstremalne? – O tak, sporty ekstremalne. Lubię ryzyko. Idąc chodnikiem, zawsze staję na studzienkach kanalizacyjnych. Uśmiechnęła się. – Ciekawe. Jeżeli się patrzy na jakiś polski serial, można odnieść wrażenie, że życie policjanta jest pełne przygód i adrenaliny.”
“– No cóż, nie jestem przystojny jak Borys Szyc, ani gustownie nieogolony jak ten aktor, który gra komisarza… no, jak on się nazywa? Komisarza Zasadę? Zarębę? – Ani drętwy jak porucznik Borewicz. – Kobieta roześmiała się, odrzucając lekko głowę do tyłu. – I niech pan nie przesadza, nie jest pan stary. – Jasne. Ale nie ma obawy, jeszcze parę lat i będę wyglądać jak Budka Suflera. Cała.”
“– Aha. A co tam, jak mawiał towarzysz Gierek, w waszym życiu osobistym ? – Mieszkam sam, jeżeli o to pytasz. – Spotykasz się z kimś ? – Tak, tato. Już ci powiedziałem. Z podejrzanymi. Wyjątkowo nieprzyjemne typy. – Z podejrzanymi sobie życia nie ułożysz. „To prawda”, pomyślał. A już na pewno nie z tymi, z którymi ostatnio rozmawiał. – Skąd wiesz, może zakocham się w jakiejś pięknej kobiecie, która zamordowała swojego złego męża? – Tak, jasne, najlepiej tasakiem. – Ojciec zapewne uśmiechnął się drugiej stronie słuchawki. Znowu chwila przerwy. ”
“Zdenerwował się. Nie lubił takich ludzi jak Krzysztof Oleszkiewicz. Nawet niepodobna mu współczuć, nie było po nim widać bólu. Gadał, zacietrzewiał się i wsiadał na swojego ulubionego konika. Kanapowy konserwatysta. Facet, który zna rozwiązania wszystkich problemów. To niech je, kurwa, rozwiąże. Podobno w jakiejś knajpie w Nowym Jorku wisiał nad barem napis: „Jeżeli jesteś taki mądry, to dlaczego jesteś taki biedny ?””
“– W wypadku Polonii chyba tylko zniechęcenia – rzucił Zakrzewski. – Oj, Adam, znajdź sobie żonę. Będziesz mial prawdziwe emocje, złość, zniechęcenie i teatr uczuć czy jak to tam nazywasz. – Taaa, wiesz, już to miałem. – Nowak nie musiał się nawet irytować. – Kobiety przychodzą i odchodzą, a drużynę wybiera się na całe życie. ”
“– Kompletnie nie rozumiem, jak policjant może chodzić na mecze – odezwał się Drzyzga. Nowak i Zakrzewski spojrzeli na niego. Marcin Drzyzga odzywał się raczej rzadko. Pewnie dlatego wszyscy bardziej zwracali uwagę na to, co mówi. – Futbol marny, a na dodatek musisz słuchać tych wszystkich przyśpiewek. „Policja zawsze i wszędzie jebana będzie” – wyjaśnił. ”
“Mało kto jednak wiedział, że z chwilą nastania kapitalizmu pojawili się także narkomani w białych kołnierzykach. Żaden z nich nie miał w rękach strzykawki ani nie był bezdomny, co jednak nie znaczyło, że spustoszenie, które wyrządzały w ich organizmach zażywane narkotyki, było mniejsze. Amfetamina, kokaina i podobne im dragi, aplikowane z klasą (do wciągania nie wypadało użyć innego banknotu niż ten koloru zielonego, a do dzielenia proszku na „ścieżki” innego „plastiku” niż złoty MasterCard!) - dawały „kopa”. System zaopatrywania, czyli popularna dilerka, również musiał mieć swoją klasę. Biały kołnierzyk nie szedł na dworzec kolejowy, żeby uzupełnić zapasy lub dokonać zakupów na sobotnie party przy świecach. To zapas przyjeżdżał do niego, ukryty w bucie albo ramie rowerowej, ale zawsze na czas. Na liście klientów dilerów znajdowały się już nie tylko szkoły czy wyższe uczelnie, ale i całe firmy, a nawet... teatry. Ceny musiały być w miarę stałe i podobne, bossowie mieli wydzielone rejony i starali się nie wchodzić sobie w drogę. ”
“Przewala się ten tłum, w jedną i w drugą stronę. Każdego dnia. Ciągną te siaty z zakupami. Biedota. Kto to wszystko zje? Skoro wszyscy są w tym kraju tacy biedni, to kto to wszystko, do cholery, kupuje? A inni tylko od sklepu do sklepu. Popatrzeć, pomacać, pogrymasić, skoro targować się nie da. Kto w tym kraju pracuje, co, jeżeli w biały dzień w sklepie są takie tłumy? ”
“- Te prezesy jebane, menedżery złodzieje, japiszony w białych kołnierzykach, panienki na kant odprasowane, co jeszcze wczoraj świnie karmiły. Taka to nowa, zasrana, warszawska elita. Albo studenciaki z wioski, prątkujące na prawo i lewo cherlaki. Wiecie, co ich łączy? Wszyscy muszą mieć gdzie mieszkać, spać, pieprzyć się, chodzić do sracza. Przyjdzie w końcu taki w łachę i będzie płacił, oj, będzie! - siedzący za biurkiem mężczyzna z zadowoleniem zatarł ręce. ”
“Kostek pamiętał widziany kiedyś w gazecie żart rysunkowy, przedstawiający faceta idącego ulicą. Gość, gliniarz w cywilu, wymieniał w myślach wszystko to, co miał przy sobie: pistolet, kajdanki, gaz i co tam jeszcze potrzebne jest do przeżycia. Na koniec, w ostatnim dymku, stwierdzał: KURWA, ZNÓW ZAPOMNIAŁEM O KANAPCE... ”
“Popatrzyli na siebie z porozumieniem w oczach. Owszem, wszyscy słyszeli o nowych zarządzeniach. Żeby elektrycznego czajnika nie włączać, kiedy kawę czy herbatę chce zalać tylko jedna osoba. W tym celu trzeba było się... skrzyknąć. Z wegetujących komend w Polsce co raz dochodziły wieści o nowych absurdach, choć i w Pałacu dało się zauważyć, że tną. Z trzech sprzątaczek zostały dwie. - Jak każą nam srać po ciemku, wtedy się zacznę zastanawiać - skwitował sprawę młodszy aspirant Tymon Nowak. ”
“- Wiem, wiem - lekarz bezceremonialnie przerwał Kostkowi. - Od dziesięciu lat leczę szeryfów, bez których w tym mieście rozpleniłaby się przemoc i bezprawie, ludzi niezastąpionych. Proszę jechać na Wólkę Węglową. Tam zobaczy pan całe kilometry kwadratowe, pod którymi leżą ludzie. I wszyscy niezastąpieni! ”