Dni uciekają nam nie wiadomo kiedy. Ledwo wstajemy, już jest wieczór.
W zeszłym tygodniu lokalny rolnik skostkował nam siano. Udało nam się zwieźć z łąki 83 kostki. Ponieważ nie mamy maszyn rolniczych robiliśmy to przy pomocy taczki. Wieczorem padliśmy ze zmęczenia.
Mamy już swoje ogórki, pierwsze słoiki kiszonych trafiły do spiżarki :)
Wrzucam fotki osiołków, dawno nie było :)