Na wstępie dziękować @Jagrys za polecenie tej książki. King jak King pomyślałem, co może pójść źle. Otóż źle nie poszło nic, a sama książka naprawdę zajęła mi… dwa dni z przerwami na gierki, subtelne pijaństwo i kaca. Konstrukcja powieści wyrwała mnie z butów, a usiłowanie odzyskania jaźni w czwartkowe popołudnie nie przeszkodziło mi w lekturze. Dlaczego ta książka jest TAK dobra?
Chodził tyle lat, aż wpadł w niski ton
Początek zeznania w sprawie, którą znam
Dosłownie cała powieść, cała historia i cała książka zawiera się w jednej, nieprzerwanej wypowiedzi, iście literackim monologu tytułowej Dolores Clairborne. Nie jest to jednak monolog myśli, nie jest to sen, ani też list czy pamiętnik, co wydaje mi się że byłoby złym zabiegiem, książka byłaby po prosty nudna, a tak mamy świadomość teatru jakiego jesteśmy częścią, udziałem. Bowiem czytelnik jest jednym ze słuchaczy zeznania Dolores jakie ta składa organom ścigania na posterunku miejscowej Policji. W książce mamy wszystko co składa się na rasowy kryminał czy thriller. Jest wyspa czyli teren ograniczony z zamkniętą społecznością, są letnicy czy inni przyjezdni i świetny okres na „kingową” fabułę, czyli lata 60+ (i następne) amerykańskich społeczności malutkich mieścin. Do tego skrywane tajemnice rodowe, szczypta patologii i pijaństwa, a także nieco kazirodztwa z elementami pedo. To wszystko plus świetna narracja Kinga (co ja mówię?! Wybitna!) właśnie w formie opowiadanego zeznania daje piorunujący efekt totalnego wessania czytelnika w książkę. Co jest najlepsze, książka mimo tych wszystkich elementów rasowym kryminałem czy thrillerem z całą pewnością nie jest. Tzn. w mojej opinii jest to thriller psychologiczny, ale nie mrozi krwi w żyłach w sposób ordynarnie oczywisty. Ot było sobie życie, były śmierci w końcu „mężowie umierają codziennie”, a starsza kobieta opowiada o nich na policji, zero intryg, strachu, szaleństw. Ale czy na pewno?
Niewiele się zmieniło w otoczeniu starym
Tyram dwadzieścia siedem lat pod tym zegarem
Dolores rozpoczyna swoją historię, jak sama mówi, od środka opowiadając o swojej pracy wykonywanej przez dziesięciolecia dla starszej Very Donovan, która będąc bogatą wdową samodzielnie utrzymuje i mieszka w wielkim domu. Dolores, z czasem wyrobiwszy sobie pozycję, niczym majordomus zarządza innymi sprzątającymi, załatwia praktycznie wszystkie sprawy życiowej coraz to już starszej Very. Ta natomiast z wiekiem jest coraz bardziej uciążliwa, szalona, opowiada niestworzone historie, które samej Dolores wydają się być majakami starej baby. Ale to też do czasu! Nie ma sensu, żebym wam streszczał samą opowieść Dolores, ale myślę, że można podzielić książkę na fabularne części. W pierwszej opowiada o pracy u już starej Very, następnie przechodzi do swojej rodzinnej opowieści, aby znów wrócić i jakby zmieszać dwa światy – prywatny ze swojego domostwa oraz bogatej „starej wiedźmy”.
Wysoki Sądzie! Ja z narkotykami
Miałem tyle wspólnego, co z mercedesami
Nie da się ukryć, że samo zeznanie Dolores, jak i cała fabuła kręci się wokół śmierci starej Pani Domu, okoliczności są niejasne, a o śmierć podejrzewa się niestety… samą Dolores. Ale to nie jedyne morderstwo czy właściwie niewyjaśniona śmierć w tej powieści. Można powiedzieć, że zeznając przed organami ścigania sama Dolores mogłaby rozpocząć nie tylko słowami piosenki Kazika cytowanej tutaj przeze mnie, ale i „Jam jest Jacek Soplica…”. King widać uczy się od najlepszych! I tak Dolores opowiada historię swojego życia. A jak opowiada?
Dziś. Lepiej kiedyś było panie sędzio
Cały urok tej książki, to to, że monolog Dolore Clairborne nie jest tylko smętnym wypluwaniem z siebie dalszych zdarzeń, scen losów. Wiemy, że historię przedstawia nam sześćdziesięcioletnia już kobieta. Naprawdę dobrze stworzona postać, która nawet podczas tej długiej wypowiedzi (przypominam, cała powieść) daje nam obraz swojego charakteru, psychiki, motywów działania. Dobre jest to, że sama Dolores utrzymuje dialog z panami Policjantami, a to wytykając im dłubanie w nosie za młodu, albo prosząc o szklaneczkę whiskey do nawilżenia języka, żeby oczywiście dalej opowiadać.
To dobry chłopak był i mało pił
Dolores Clairborne Stephena Kinga ma wszystko to, co powinien mieć dobry thriller psychologiczny jednocześnie nie mając nic czego mieć nie powinien. A zakończenie? Wyjaśnienie spraw? Cóż, readers discretion is adviced, ja nie powiem Wam nic. Idealnie zakończona historia. No i jakie tajemnice! Ah! Wybornie!
12.06.2020 r.