„ Dziecko jest takie bezradne. Zadaniem matki jest troszczyć się o nie, zapewnić mu bezpieczeństwo.” (str. 555)
Bardzo smutna i przygnębiająca lektura. Poruszająca tak ważne tematy jak przemoc w rodzinie i poczucie odrzucenia. Bohaterkami są małe dziewczynki Rita (9 lat) i Rosie (5 lat), którym los, matka i ludzie zgotowali piekło na ziemi. Niewinne istotki zostały bardzo skrzywdzone a ich życie wypaczone do końca.
Ich ukochany ojciec zginął w czasie wojny, a wychowaniem zajmowała się matka z pomocą babci. Wszystko układało się dobrze, dopóki matka nie poznała mężczyzny i zaszła z nim w ciążę. Ojczym od początku nie tolerował dziewczynek i warunkiem ożenku było pozbycie się dziewczynek. Oddanie ich do sierocińca, z czym nie mogła się zgodzić babcia, oferując zajęcie się wychowaniem sióstr. Jednak los nie był łaskawy i dziewczynki lądują w sierocińcu w Londynie.
Siostry znienawidziły sierociniec od pierwszego wejrzenia. Dyscyplina, rygor, bezwzględne posłuszeństwo, kary które niszczyły psychikę, a także kary cielesne, rozdzielenie sióstr to była codzienność ich nowego domu. Obie bardzo tęskniły za domem, mamą i babcią. Czuły się osamotnione zwłaszcza pięciolatka, do której nie mogła się zbliżyć starsza siostra mimo iż próbowała. Miały masę obowiązków, więc też czasu na rozmyślanie było niewiele.
Stopniowo dziewczynki przyzwyczajały się do surowych warunków, lecz nie były szczęśliwe. Szczególnie Rita, która była rezolutną dziewczynką i małą buntowniczką nauczyła się nie sprzeciwiać woli przełożonych, wypełniać polecenia i nie wychylać się. Kary były wymierzane za najdrobniejsze naruszenia zasad. Bardzo pomogła jej inna wychowanka sierocińca, wprowadzając ją w tajniki tam panujące, z którą się zaprzyjaźniła i ta przyjaźń przetrwała do czasów dorosłych. Po incydencie jaki spowodowały dziewczynki założycielka sierocińca zdecydowała się wysłać je do Australii.
To był piękny czas w ich życiu. Podróż statkiem trwała dwa miesiące. Miały swobodę i masę dobrego jedzenia. Do dyspozycji świetlicę i bibliotekę, z której bardzo chętnie korzystała Rita, zaczęła też pisać pamiętnik, opisując w nim wrażenia z podróży. Dom dziecka w Carrabunnie okazał się gorszym od poprzedniego, a opiekunki równie złe i niedobre. Tam siostry zostały rozdzielone na dobre.
To co tym dziewczynkom zgotowano było niewyobrażalne. Na Ritę spadło zbyt wiele ciosów. Życie było dla nie okrutne, raniąc ją na każdym kroku, tracąc tych których najbardziej kochała. Jej młodszej siostrze też nie było lepiej. Jej nowy dom okazał się koszmarem. Dlaczego te niewinne i bezbronne dziewczynki doznały tyle złego, tyle wycierpiały?
Mogły wieść spokojne, beztroskie życie w domu babci, która nie ustawał w walce o odzyskanie wnuczek, choć sprawa z góry była skazana na porażkę. Babcia była osobą upartą i zdeterminowaną w dążeniu do celu. To po niej starsza wnuczka odziedziczyła charakter. Okazała dziewczynkom więcej miłości niż ich rodzona matka.
Jakimi podłymi ludźmi okazali się dorośli pozbawiając je miłości i rodziny. Znęcając się nad nimi, strasząc i używając przemocy. Przekonujemy się jak bezwzględną i bezduszną osobą była założycielka sierocińca w Londynie, uprzykrzając i tak trudne życie małych mieszkanek. Kierowała się zasadą: Całkowite zerwanie więzów z rodziną to najlepsze rozwiązanie. Dyrektorka w Australii nie była lepszą osobą. Była podłą i nikczemną osobą, dbającą o pomnażanie swojego majątku. A swoim wychowankom nigdy nie okazała życzliwości czy wsparcia.
Matka dziewczynek była osobą słabą emocjonalnie. Godziła się na związek z brutalnym mężem, by zapewnić kolejnemu dziecku ojca. Nie można było darzyć jej sympatią w przeciwieństwie do babci, która zrobiła wszystko by odzyskać wnuczki. Nie radziła też sobie z nowo narodzonym synem. Wiecznie była skrajnie wyczerpana. Myślała, że oddała córki czasowo, dopóki jej syn nie podrośnie. Matka uświadomiła jej bolesną prawdę, zrozumiała swój błąd, ale było już za późno.