Każdy czytelnik ma z pewnością swój ulubiony powieściowy cykl, na którego to kolejną odsłonę czeka z nie mniejszą niecierpliwością, aniżeli wieloletnia narzeczona na oświadczyny partnera... W moim przypadku takim cyklem jest z pewnością porywająca, intrygująca i przezabawna fantastyczna saga pt. "Dożywocie", autorstwa Marty Kisiel! Po lekturach dwóch pierwszych jej powieściowych odsłon, jak i też lekturze fenomenalnego opowiadania "Szaławiła", nie mogłam już doczekać się poznania kolejnych losów Ody, Rocha i Bazyla, które to miały wypełnić fabułę książki "Oczy uroczne". Dziś jestem już po ziszczeniu się tychże pragnień, czyli lekturze niniejszej powieści, z której to wrażeniami postaram się podzielić w tej oto recenzji!
I tak oto wraz ze spotkaniem z tą książką, wkraczamy raz jeszcze w niezwykłe życie Ody, Bazyla i Kuleczki, czyli odpowiednio charakternej wiły, przezabawnego czorta i zwyczajnego psa! Ich w miarę spokojną, zimową i przedświąteczną codzienność wywraca do góry nogami pojawienie się w leśnej okolicy ich drewnianej chatki pewnego tajemniczego zagrożenia, którego to ofiarą padają niewinni ludzie. Co więcej, nadchodzi czas zimowego przesilenia, a co za tym idzie chwile panowania ciemności i zła rodem z piekła, któremu szczególnie podatne są pół-ludzie, tacy jak Oda i Roch. Jak się wkrótce bowiem okaże, przed naszą główną bohaterką pojawi się niezwykle niebezpieczne wyzwanie, ale też i szansa na poznanie prawdy o własnej przeszłości...
Najnowsze dzieło Marty Kisiel oferuje nam sobą trzy w jednym - czyli opowieść fantasy, porcję literackiej grozy, jak i wreszcie przezabawną komedię! Te trzy literackie nurty wypełniają strony tej książki w bardzo różnych proporcjach, wzajemnie się tu ze sobą przeplatając, tworząc bardzo nieoczywiste figury, jak i przede wszystkim dając nam moc zabawy, rozrywki i emocji. Nietuzinkowi bohaterowie, inteligentny scenariusz wydarzeń, nieustające napięcie oraz niepowtarzalny, gdyż tym razem zimowy klimat tej narracji - to wszystko czeka na nas podczas lektury tej książki, którą to - co ważne, mogą cieszyć się tak wierni fani cyklu, jak i ci czytelnicy, którzy nie poznali jego trzech pierwszych części!
Fabularnie rzecz ma się bardzo okazale, gdy oto z jednej strony dane jest nam podziwiać główny nurt wydarzeń związanych z zimowym przesileniem i emanacją sił zła..., z drugiej zaś cieszyć się opisami codzienności życia Ody i jej dwóch współlokatorów. Ten pierwszy z wątków wypełnia akcja, przygoda, nagłe zaskoczenia oraz ekscytująca konfrontacja z bardzo niebezpiecznym przeciwnikiem, zaś drugi skupia się m.in. na kolejnych szalonych pomysłach przezabawnego Bazyla, jego nowej koleżeńskiej znajomości oraz wielce skomplikowanych relacjach Ody z Rochem, który nota bene jest płanetnikiem (słowiańskim pół demonem, kontrolującym chmury), co z pewnością nie ułatwia sprawy... Znajdziemy tu także moc wątków pobocznych, związanych tak z pracą Ody, jej relacjami z ludźmi, czy też próbami wychowania Bazyla na dobrego czorta;) Najistotniejsze jest to, iż cały czas jest równie ciekawie, barwnie i intrygująco.
Z pewnością zachwycają nas tutaj bohaterowie tej opowieści, z Odą, Bazylem, Rochem na czele, ale także i w osobach postaci z drugiego planu, czyli m.in. nowego kumpla Bazyla - poczciwego młodzieńca o imieniu Michałko, czy też pewnego intrygującego, starego demona... Oczywiście, nie mogło być inaczej, aniżeli zaistnienie takiej oto sytuacji, że nasze serce skrada przypominający chodzącą na dwóch nogach kozę diabelski czort - Bazyl, który ujmuje nas swoją naiwnością, wręcz dziecięcą ciekawością świata oraz humorem, jaki mu towarzyszy. Jego szalone i ryzykowne pomysły, jak i przede wszystkim poważna, ale i jakże zabawna wyda wymowy, budzą nieustannie nasz śmiech i radość! Co do Ody, to imponuje nam swoją cierpliwością do Bazyla i Rocha, również bawi swoim ciętym dowcipem, jak i też intryguje tym razem nieco inną twarzą, jaką odkrywamy wraz z nią przy czasie zimowego przesilenia. I wreszcie Roch - mruk, jakich mało, ale przy tym naprawdę dobry z natury, rozsądny i pomocy facet, który stanowi dla Ody wsparcie, ale też i kogoś naprawdę wyjątkowego. Ps.- Michałkę polubicie z miejsca, bo to taki trochę jakby Bazyl w ludzkiej skórze...:)
Jak już zdążył przyzwyczaić nas sobą ten cykl, tak i tym razem autorka poświęciła tu wiele miejsce fantastyce, jak i też grozie. Te dwa elementy łączą się tu ze sobą w utkaną na podwalinach słowiańskiej mitologii narrację o wiłach, płanetnikach, demonach i diabłach, która zachwyca nas swoją szczegółowością, niepowtarzalnym klimatem oraz literacką efektownością. Marta Kisiel rysuje tu przed nami bowiem niezwykły świat, stanowiący połączenie naszej realnej rzeczywistości, z tą jak najbardziej magiczną i baśniową, która oczarowuje nas sobą z siłą uroczonych oczu, już od pierwszych stron lektury... Co ciekawe, tym razem ów nadprzyrodzony wątek wiąże się ściśle z ważną społecznie i bardzo aktualną kwestią, co również stanowi bardzo ciekawy i intrygujący koncept autorki. I wiem że się powtarzam, ale za Bazyla i jego słodką diabelską naturę, to tej autorce należy się co najmniej literacki Nobel!
Przygoda, wartka akcja, humor i piękne emocje - to wszystko niesie nam sobą tą opowieść, która to nie ma choćby jednego słabszego punktu, za to tych najlepszych - mnóstwo. Czytając "Oczy uroczne" przenosimy się do tego pięknego świata literackiej fantazji, czerpiemy z niego to, co najwspanialsze, a w międzyczasie żałujemy gdzieś w głębi serca, że to jednak tylko powieść, a nie nasza rzeczywistość... Ale jakże czuć inaczej, gdy oto spędzamy tyle czasu z tak wspaniałymi bohaterami, dzielimy z nimi ich przedziwne losy, a przy tym czujemy się w ich świecie tak, jak w naszym przytulnym i ukochanym domu... I tylko na koniec rodzi się mały smutek z tego oto faktu, iż na kolejną odsłonę przygód Ody i Bazyla przyjdzie nam z pewnością poczekać co najmniej rok, jeśli nie dłużej... Cóż zrobić - będziemy czekać, wracając w międzyczasie po raz kolejny do lektury tej niniejszej powieści:)