To mój first time z panem Adrianem.
Jak było? Hm, to skomplikowane… :)
Zdecydowanie nie była to miłość od pierwszego zdania, raczej żmudny proces przedzierania się przez kolejne akapity. I gdyby nie fakt, że powieści tego autora zarekomendowała mi osoba, której opinie o książkach bardzo sobie cenię, to prawdopodobnie ledwie rozpoczęta znajomość z autorem zakończyłaby się hucznym rozstaniem. Potraktowałam jednak tę sprawę honorowo i dobrze, bo przez to dobrnęłam w „Zapomnianym” do takiego momentu, w którym coś zaiskrzyło. I to na tyle mocno, że zakończyło się wielkim ogniskiem skrajnych emocji zakończonym powitaniem świtu wraz z ostatnimi akapitami historii Patryka. W pewnym momencie książka stała się dla mnie nieodkładalna, choć przyznaję, że były takie momenty, kiedy musiałam na chwilę zamknąć czytnik i wytrząsnąć z głowy obraz tego co podpowiadała mi wyobraźnia. Ucieszyłam się nawet kiedy czytnik mi się rozładował bo mogłam na chwilę wyjść z tego koszmaru.
Abstrahując od prawdopodobieństwa rzeczywistego zaistnienia podobnej historii przyznaję, że autor zbudował klimat. Mroczny, przerażający, zboczony, a nawet zdegenerowany i do szpiku kości szokujący. Bez najmniejszych skrupułów opisał bardzo brutalne sceny przemocy, znęcania i wymyślnych tortur. W dodatku zrobił to językiem i stylem tak swobodnym, niemal wysublimowanym, że wystarczyło minimum wyobraźni i przymknięcie powiek by wyraźnie zobaczyć to wszystko, co opisał. Zagrał na najniższych ludzkich instynktach. Wykazał, że człowiek postawiony w obliczu skrajności i ostateczności jest zdolny do wszystkiego, a pomiędzy człowieczeństwem a zezwierzęceniem jest bardzo cienka granica.
Fabuła była pokręcona, zagmatwana i kiedy się wydaje, że już wszystkie puzzle trafiły na miejsce okazuje się, że właściwie nadal nic nie wiadomo. Pod względem psychologicznym postaci są wykreowane idealnie. Przemówiły do mnie. Obnażona została najmroczniejsza część ludzkiej psychiki.
Początkowo zaczyna się dość niewinnie, ot, taka zabawa wymyślona przez dwóch niewyżytych nastolatków. Jednak pozornie niewinna gra przeradza się w koszmar obu chłopaków. Każdy z nich przeżywa ten koszmar w inny sposób ale obie wizje są jednakowo szokujące. Długo zastanawiałam się, który z bohaterów jest gorszy. Od początku „sympatyzowałam” z Patrykiem więc logiczne było dla mnie, że to jego czyny starałam się zrozumieć, zracjonalizować, a nawet usprawiedliwić.
Możliwe, że jestem stronnicza w stosunku do bohaterów, ale po pierwsze nie muszę lubić każdego, nie muszę każdemu współczuć, a po drugie, mimo bezsprzecznego okrucieństwa, autor obdarzył Patryka także tym magicznym, niedefiniowalnym „czymś” co powodowało, że to właśnie jego postać, z całym towarzyszącym jej schizo, przebiła się do mnie.
Jeden wątek przemawiał zdecydowanie na jego korzyść, a w jednym zdaniu to mnie nawet rozczulił.
Intrygowała mnie też Hania ale jak na razie ten wątek jest nierozgryziony.
Jedno wiem na pewno po przeczytaniu „Zapomnianego”: nie tknę się groszku. Mielonki, na szczęście, nigdy nie jadałam :/
Tak. Przyznaję, z niecierpliwością czekam na kontynuację bo w tej części nie wszystko jest jasne. Na szczęście autor w notce „Od autora” oświadczył, że drugi tom już jest napisany więc oby szybko trafił w moje ręce.
Ja zaś kończę swój czytelniczy rok odkrywając nowego autora, z którym zamierzam zawrzeć bliższą znajomość.
Nie przyznaję swojej oceny za brutalność i przemoc opisaną w powieści, ale za odwagę i umiejętność pisania o takich okropieństwach oraz za to, że na pewno długo nie zejdę do swojej piwnicy :)