„Kiedy uświadamiasz sobie, że to była niepowtarzalna i wyjątkowa miłość?”
Nie wtedy, kiedy siedzisz sama w domu i patrzysz w przestrzeń. Nie wtedy, kiedy wyjesz z bólu pierwszy raz, padając na kolana i błagając Boga o niepamięć. Nawet nie wtedy, kiedy kluczysz uliczkami starówki, żeby poczuć to jeszcze raz. Nie wtedy, gdy zbierasz się w sobie, żeby ponownie stanąć na tarasie widokowym obok polskiej noblistki, i patrzysz w dal w towarzystwie Carol of the Bells w słuchawkach.
Czujesz to wtedy, gdy zaczynasz puszczać jego dłoń i podążasz własną drogą”.
„Apocalypse” to opowieść o cierpieniu, jakie niesie za sobą miłość. Główna bohaterka marzy o prawdziwym i wyjątkowym uczuciu, jednak nie udaje jej się zbudować zdrowego związku. Przez długie lata tkwi w toksycznej relacji, która zmienia się w otwarty związek. Zarówno ona, jak i jej narzeczony, dawno stracili do siebie jakiekolwiek uczucia. Obydwoje boją się jednak ruszyć dalej, z tego powodu zaczynają spotykać się z innymi osobami na boku. Tym sposobem główna bohaterka poznaje M. - mężczyznę, dzięki któremu jej życie rozpoczyna się na nowo. Niestety ta znajomość też ma swoje wady.
Autorka, Marta Butyniec, zastosowała nietypową formę narracji, która opiera się głównie na dialogach i wiadomościach wymienianych między bohaterami. W żadno z dziejących się wydarzeń nie wchodzimy dogłębnie. Fabuła składa się z urywków scen i rozmów. Upływający czas nie zostaje dokładnie zaznaczony, tak samo jak uczucia, cechy, czy wszystkie pozostałe informacje dotyczące bohaterów. W całej historii najważniejsza jest główna bohaterka i jej cierpienie oraz droga do poszukiwania wyleczenia złamanego serca.
Taki sposób pisania doskonale przyspiesza czytanie książki. Ja momentami nie mogłam się oderwać. Fascynowała mnie nie tylko historia bohaterki, ale również sposób, w jaki przedstawione są jej losy.
To opowieść o naprawdę toksycznych relacjach, zawierająca kilka pikantnych scen i wątpliwie moralnych zachowań. O takich rzeczach też jednak warto pisać. Być może w tej książce nie są one nacechowane tak, jak oczekiwaliby tego dojrzali czytelnicy. Nie dostajemy oceny tego co dobre, a co złe. Nie mamy oczyszczenia, opisu przemiany bohatera i innych dobrze nam znanych elementów. Nie zmienia to jednak faktu, że książka ukazuje prawdziwość życia.
W książe zdarzały się słabsze momenty. Kilka nietrafionych sformułowań, zdania, które aż raziły po oczach i inne podobne niedociągnięcia. Niemniej jednak ostatecznie wybaczam.
„Apocalypse” to prawdziwa opowieść o złamanym sercu, cierpieniu, jakie za sobą niesie i konsekwencjach, które wpływają na całe dalsze życie. Momentami z humorem, czasami lekka, jednak w większości smutna i przepełniona bólem.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.