Avatar @maciejek7

Mazury

@maciejek7
177 obserwujących. 182 obserwowanych.
Kanapowicz od ponad 3 lat. Ostatnio tutaj około 5 godzin temu.
Napisz wiadomość
Obserwuj
177 obserwujących.
182 obserwowanych.
Kanapowicz od ponad 3 lat. Ostatnio tutaj około 5 godzin temu.

Cytaty

Cienie skrywają się za drzewami, choć tak, aby były widoczne, bo tylko wtedy ich obecność ma sens. Ambroży kroczy, cienie udają, że ich nie ma, podobnie jak udaje prokurator, chociaż wzajemnie wiedzą o swojej obecności.
Zbieraj się. I zbiera się, jest piękna jak ciastko z warszawskiej kawiarni. Piękna i pusta w środku.
Robi to, co umie najlepiej - knuje, a gdy knuje, to zachowuje się, jakby był w innym świecie.
Samson chlusta drinkiem Barta na bankietową podłogę i gdyby Bartek nie miał przed sobą butelki wartej półrocznej renty swojej matki, zlizałby z podłogi resztki swojego drinka.
Na nowotwór ojciec Grubego umierał siedem lat. A oprócz umierania zajmowała się już tylko pędzeniem i spożywaniem bimbru.
Nienawidzi swojego o dwa lata starszego kuzyna. I choć absolutnie nie wie dlaczego, pała do niego nieskończoną nienawiścią, a ta rozpala mu płuca.
Właśnie spada. Spada i czuje, jakby treść pokarmowa miała za sobą pociągnąć resztę wnętrzności i razem z nimi wylecieć ustami.
Ma jedenaście lat.
W ciągu kilku kolejnych lat rośnie dwukrotnie i z wątłego chłopca staje się dynamicznym, odważnym i lekceważącym ryzyko podrostkiem. Później zaczyna odnosić małe sukcesy na lokalnej arenie.
On nie był zwyczajnym człowiekiem, on był jakimś cholernym bożkiem, który stał dziesięć kroków przede mną w białej podkoszulce polo i krótkich dżinsach.
Ciągle coś mi mówiło, że robię źle, że nie powinnam, że coś jest nie tak, że wariuję. Jednak to ignorowałam.
Spojrzałam przez przednią szybę i dostrzegłam, że zbliżamy się do ogromnego hotelu. Przed nim znajdowała się wielka fontanna z marmuru, z której tryskała woda. Szczęka niemal opadła mi z wrażenia. Aż takiego bogactwa się nie spodziewałam.
- Wiesz, że nawet kiedy wkładasz najdroższe ciuchy świata, nie staniesz się raptem pięknością?
Starłam samotną łzę, próbując nie rozpłakać się na dobre. Należałam do silnych kobiet, mocno stąpających po ziemi.
Zrobiłam uroczystą kolację, żeby znów zaiskrzyło między nami. A on co? Przyniósł cholerną chińszczyznę!
Kochał swoją pracę. Ja swoją też, ale z umiarem. On poświęcał się dla niej całym sobą. Zabierała mi go. Pochłaniała, a ja coraz rzadziej potrafiłam do niego dotrzeć.
Weszłam do naszego stuczterdziestometrowego apartamentu, z trzaskiem zamykając za sobą drzwi przy użyciu jednej nogi.
Czy naprawdę zaczynam popadać w jakąś paranoję? Zachowuję się jak obłąkana. Albo gorzej - jak mieszkanka... Toporzyc.
Tutaj w co drugiej rodzinie alkoholizm to choroba pokoleniowa, a opieka społeczna pewnie nawet nie zdaje sobie sprawy, że takie Toporzyce istnieją.
- Sam powiedziałeś, że nie powiedziałeś.
Zuza nie kupiła kawy, a ja bez kawy funkcjonuję gorzej niż chirurg bez wódki.
Tam trzaskają gotówkę w euro, a tu robią państwo na wszystkie możliwe zasiłki. Dlatego mamy w kraju taki syf. Gdyby politycy dali ludziom pracować za uczciwe stawki, to nie byłoby takich szwindli. Ale rządzi nami banda złodziei, to jest, jak jest.
Może ludzie są zajęci, może pracują, a może po prostu inaczej wyobrażałam sobie tę słynną polką gościnność, bo w serialach rzeczywiście wygląda ona diametralnie różnie.
- A wiecie, jacy są ludzie. Wolą żyć z zasiłków i pięćset plus. Do tego w sezonie pozbierają trochę jagód i grzybów, potem sprzedadzą przy trasie, czasem ktoś wynajmie na lewo jakiś pokój dla zabłąkanego turysty i jakoś się kręci.
Patrzą? Spoglądają, ale chyba nie widzą; są puste. Te same, lecz puste.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl