Na „Żar” trafiłem zupełnym przypadkiem. Autora nie znałem, tytuł i okładka mówią tyle co nic. Przekonał opis i objętość. Efekt więcej niż zadowalający. Ale po kolei.
Macie czasem tak, że nie wiecie co napisać o danej książce? No właśnie. Uważam, że nic z tego co sklecę nie odda piękna tej niewielkiej powieści.
Generał i Konrad są oddanymi przyjaciółmi. Każdy moment swojego życia dzielą między sobą, nie mają tajemnic, jeden kończy zdanie wypowiedziane przez drugiego. Z niewyjaśnionych przyczyn ta więź przerywa się na początku ich dorosłego życia. W efekcie ścieżki się rozchodzą. Generał jest już mężczyzną w sędziwym wieku. Jego życie jest pasmem victorii z jedną czarną plamą - Konradem. Minęło 41 lat od ich rozstania. Ta niewiadoma dalej tkwi w umyśle Generała. Pojawia się szansa jej rozwikłania. Serdeczny przyjaciel zapowiada się z wizytą.
Márai napisał powieść, która jest niejako monologiem. Przez 3/4 książki towarzyszymy próbie dialogu dwóch staruszków. Poznajemy genezę ich więzi, jej rozwój. Towarzyszymy przy każdej porażce, zwycięstwie, jesteśmy świadkami czegoś wyjątkowego, co tak drastycznie zostało przerwane. Dlaczego? Do tego próbuje dojść Generał, zadając dwa przemyślane i łagodne pytania - z szacunkiem i miłością pomimo upływu lat.
Węgier skupia się na istocie przyjaźni. Duma nad jej wielowymiarowością, silnej więzi. Uważa wręcz, że jest głębsza i czystsza od miłości - w koń...