Święta potrafią być magiczne, tylko trzeba uwierzyć, wtedy cuda się zdarzają.
Jakub podczas zimowego balu poznaje młodziutką Emilię, jest to miłość od pierwszego wejrzenia. Potem wszystko toczy się jak w bajce, ślub, dom, cudowne dzieci oraz interes, który bardzo dobrze prosperuje. Wszystko na to wskazuje, że do życia nic więcej nie potrzeba. Szczęście i miłość, aż do końca. Jednak coś zaczyna się psuć, lata mijają i człowiek się zmienia. Małżeństwo z dnia na dzień oddala się od siebie. Kto jest winny Jakub, czy Emilia, a może obydwoje?
Kilka dni przed adwentem Jakub spotyka kobietę łudząco podobną do żony, a może to jest ona w objęciach innego. Od tego czasu szczęście rodzinne wisi na włosku, a miłość żony jest wielką niewiadomą. Czy Jakub i Emilia potrafią uratować to co kiedyś tworzyli wspólnie, czy tych kilka grudniowych dni wystarczy, by odnaleźć zagubioną bliskość?
Przeczytanie tej książki sprawiło mi ogromną przyjemność. Autorka dzięki swojemu lekkiemu i przyjemnemu stylowi daje nam chwilę na oderwanie się od rzeczywistości i przenosi nas w czasie do 1934 roku. Tam jest wszystko inne niż teraz, ludzie, domy, ulice, stroje, towarzystwo oraz coś co kochał Jakub, tworzenie pięknych zabawek, które kochał połową swego serca. Druga połowa była przeznaczona dla Emilii i dzieci. Pasja Jakuba była odczuwalna już od dziecka wiedział kim chce zostać, co chce robić, dążył do tego i stał się najlepszym w swoim fachu. W międzyczasie gdzieś się pogubił, tak...