RECENZJA „WILCZY TROP” MOGĄ BYĆ SPOILERY! Jeśli jesteście przed, to mogę tylko napisać, że polecam, ale recenzję czytajcie z przymrużeniem oka, żebym nie zepsuła Wam zabawy!
Poważnie!
Jeśli kochacie Pamiętniki wampirów, The Originals lub Bitten… będziecie zachwyceni.
Czytało się szybko i nie moglam się zdecydowanie oderwać od niej. Minusem było to, że momentami akcja działa się za szybko (nawet jak na mnie:D).
Bohaterów łatwo polubić, są mocno zarysowani i wręcz czujemy ich serca czytając tę historię. Cieszę się, że to dopiero 1 tom, bo jestem ciekawa i czuję niedosyt!
Ulubiona postać? Zdecydowanie to Bran ;) mam nadzieję, że ładnie będzie się rozwijał w kolejnym tomie.
Nie podobała mi się natomiast relacja Charlesa i Anny. Żebyście mnie lepiej zrozumieli. Nie lubię zaborczości. I rozumiem, że Alfa, Omega, że dzikość, rządze, poczucie należności itd. No ale trochę to wszystko działo się za szybko, nawet jeśli „wilk” od początku to czuł. Gdyby ich przynależność do siebie rozwijała się wolniej, to było by to dla mnie łatwiej przyswajalne.
Jest to historia przetrwania, walki i miłości. Odnajdywania swojego „ja”. Zdecydowanie wolałabym, gdyby całość trwała dłużej. Przemiana charakteru głównej bohaterki, kilka stron więcej odnośnie ich relacji i… za mało informacji odnośnie tego, w jaki sposób dowiedziała się jej rodzina.
...