Patricia Briggs urodziła się w 1965 roku, mieszka w stanie Waszyngton i pracuje nad kolejnymi powieściami, wciąż goniąc za marzeniami. Mało brakowało, by karierę zakończyła na nieudanej książce z 1990 roku. Na szczęście była uparta i pisała dalej, co zaowocowało miejscem na liście bestsellerów New York Timesa dla jej największego dzieła. Otóż prawdziwą sławę przyniosła jej seria urban fantasy o przygodach Mercedes Thompson, którą pokochali fani na całym świecie. Jej kolejny projekt - Alfa i Omega - ma szansę na podobny sukces. Nakładem wydawnictwa Fabryka Słów pierwszy tom nowej serii Patricii Briggs ujrzał w Polsce światło dzienne. Mowa, oczywiście, o "Wilczym tropie", którego recenzję właśnie Wam prezentuję.
Anna Latham do momentu, gdy została siłą przemieniona w wilkołaka, twardo stąpała po ziemi, nie wierząc w istnienie świata nadnaturalnego. Pewnie nikt z nas się temu nie dziwi - gdyby faktycznie istniały wampiry i wilkołaki, świat wywróciłby się do góry nogami. Dlatego tym większym zaskoczeniem dla głównej bohaterki był fakt, że to wszystko jest prawdą. Choć Przemiana daje wiele możliwości rozwoju, stado Anny dopilnowało, by kobieta poczuła się jak śmieć. Zmuszona do odgrywania roli uległego wilka, była bita, gwałcona i poniżana. W końcu powiedziała "dość" i doniosła na swojego alfę Marokowi, któremu podlegają wszystkie stada w USA. Z jego polecenia do życia Anny wkroczył Charles Cornick, egzekutor Maroka. Jednak nie przybył on tylko po to, by wymierzyć sprawiedliwość. Już pierwsze spotkanie z Anną dało mu do myślenia - kobieta nie jest uległym wilkiem, lecz Omegą, czyli wilkołakiem będącym w stanie uspokoić nawet najbardziej rozszalałego pobratymca. Od tej chwili życie Latham zmienia się nie do poznania...
Przyznaję, że jak na pierwsze moje spotkanie z twórczością Patricii Briggs, jestem zadowolona. Fakt, na początku wychwyciłam charakterystyczny dla autorki styl, który nie od razu przypadł mi do gustu, ale im głębiej w treść, tym mocniej byłam uzależniona od czytania. Bardzo ciężko było mi przerwać lekturę choć na moment, tak wciągająca okazała się fabuła. Nie jest to może szczyt moich marzeń, jednakże zdaję sobie sprawę z tego, że z pierwszego tomu utworzyła sobie autorka przyczynek do całej historii. Jest to zaledwie wstęp, w którym dowiadujemy się kilku istotnych faktów na temat wilkołaków oraz ich zachowań stadnych, a także poznajemy pierwszą intrygę - swoją drogą kreśloną naprawdę dobrze i z pazurem. Poza tym mamy też okazję przyjrzeć się bliżej bohaterom powieści, kładąc nacisk na Annę i Charlesa, którzy zachwycili mnie dojrzałością charakterów tak rzadko spotykaną w tego typu książkach.
Patricia Briggs faktycznie pisze diabelnie dobre książki. Ma własną wizję wilkołaków, jej styl jest jedyny w swoim rodzaju, a polskie tłumaczenie doskonale to oddaje. "Wilczy trop" całkiem nieźle sobie radzi w gatunku urban fantasy - znajdujemy w nim bowiem zarówno akcję, jak i wątek miłosny, a więc dwa składniki, bez których popularna powieść nie mogłaby się obejść. Choć Briggs ma swoją grupę docelową wśród młodych dorosłych, to jednak wydaje mi się, że jej książki mogą się spodobać także i starszym czytelnikom. Autorka doskonale kreuje świat przedstawiony, jej wizja jest spójna i zrozumiała, a stworzeni na potrzeby tej serii bohaterowie budzą sympatię i szacunek.
Szczerze podziwiam prozę autorki i zdecydowanie polecam Wam sięgnięcie po jej najnowszą powieść. Fani Mercedes Thompson na pewno nie będą zawiedzeni, a nowicjusze tacy jak ja otrzymają wystarczający dowód na to, że warto zapoznać się z innymi książkami Briggs. Ja na pewno nadrobię braki, ponieważ autorka przekonała mnie swoim stylem i odmiennym niż u pozostałych autorów spojrzeniem na świat wilkołaków. "Wilczy trop" to kawał dobrej urban fantasy - i niech to będzie naszym hasłem promującym serię.
Ocena: 5,5/6