Jest to książka, którą zawsze chciałem przeczytać. Za dzieciaka nie miałem okazji, w późniejszych latach była gdzieś w tle, opatulona pochlebnymi opiniami, ale z nieznanych przyczyn niedostępna. W końcu się udało… i mam wobec niej mieszane uczucia.
Twain napisał książkę, która jest bardzo chaotyczna i nie posiada, w mojej opinii, głównego wątku. Fabułę spinają tytułowe przygody, które są po prostu nudne, miałkie. Książka broniłaby się jako zbiór opowiadań, jednak w formie powieści wypada blado.
Tom okazuje się kawałem drania i manipulanta. Wiecznie knuje, gra na uczuciach, ma potrzebę pokazania się. Inni bohaterowie są. I to tyle co można o nich napisać. Wyjątkiem jest Huck, który zyskał moją sympatię. To jedyna postać w książce, którą da się lubić, ma swoje zasady i wyróżnia się swoją osobowością.
Ja wiem, że książka skierowana jest dla dzieci i mój odbiór może znacząco odbiegać od opinii bajtli, dla których przygody Sawyera okażą się imponujące. Zdaję sobie sprawę, że Twain nie owijał w bawełnę opisując życie codzienne małej amerykańskiej miejscowości w XIX w. Zwyczaje, zachowania, przemoc wobec dzieci i innych była wszechobecna - obecnie nie do zaakceptowania. Pamietajmy też, że jest to południe Stanów. Pytanie tylko, czy dziecko to zrozumie i oddzieli normy społeczne z przeszłości a teraźniejszymi… i będzie znało wystarczająco kontekst. Dla dorosłego jest to ciekawostka i pozytyw. Dla dziec...