Wanda…
Poznajemy kolejną młodą dziewczynę, córkę Anieli, która marzy o tym żeby zostać pisarką. Nie jest jej łatwo ucząc się w wiejskiej szkole, ale nie poddaje się i dąży do zrealizowania swojego celu. Niestety nie może liczyć na wsparcie matki, która nie widzi w tym żadnego sensu, bo praca w gospodarstwie jest dla niej najważniejsza.
Wanda dostaje się do wymarzonego liceum w mieście, czy w końcu zła passa w rodzinie Strzelców się skończyć i córka Anieli odmieni swoje życie i spełni marzenia?
Wanda… trudno o niej opowiedzieć w kilku słowach. Niepoprawna marzycielka. Wierzyła, że prawdziwa miłość jest w stanie wszystko przezwyciężyć, nawet strach, ból, cierpienie. Z jednej strony to pięknie tak mocno w coś wierzyć, z drugiej bardzo naiwne… ale czy nasza bohaterka wiedziała czym jest owa prawdziwa miłość, przecież w dzieciństwie nie zaznała jej za wiele…
Pragnąc być kochaną, szczęśliwą i sama kochać sprawiała ludziom wiele smutku. Można pomyśleć, że była egoistką, ale czy to źle, że chciała przeżyć swoje jedyne życie na własnych zasadach?
Z pewnością książka i tytułowa Wanda wywołuje ogrom emocji podczas czytania, będziecie się złościć, denerwować, ale też kibicować bohaterce. Kolejny raz autorka przedstawia nam obraz zagubionej dziewczyny, poszukującej szczęścia i spełnienia. Błędy matki, stają się błędami córki, czy to „fatum” przechodzące z pokolenia na pokolenie kiedyś minie?
...