Z ogromną przyjemnością wróciłam do Nottingham i do całej szalonej rodziny Kings of Sin. Zdecydowanie ta zróżnicowana paczka przyjaciół jest dla siebie rodziną, czego po raz kolejny dowodzą. I udowadniają, że nie liczy się narodowość, płeć ani życiowe doświadczenia, by być dobrym człowiekiem wystarczy mieć serce, tylko tyle i aż tyle.
Autorki zdecydowanie wspięły się na wyżyny i zaserwowały nam najlepszy tom z cyklu! Historia jest poukładana, niebanalna, wciągająca i daje czytelnikowi wiele emocji. Fabuła kilkukrotnie mnie zaskoczyła, jednak bardzo mnie cieszy, że nie mamy tu powielenia schematów z poprzednich par, otrzymujemy zupełnie nową i inną opowieść o miłości dwojga ludzi. A w tle mamy świetnie dobraną ścieżkę dźwiękową, która idealnie obrazuje wewnętrzne walki i uczucia bohaterów.
Adi to niesamowicie odpowiedzialny chłopak, co udowodnił nam kilkukrotnie. Jest zarówno świetnym przyjacielem jak i idealnym kandydatem do spędzenia z nim reszty życia. Razem z nim przeżywamy jego rozterki, wątpliwości, szukamy właściwej drogi i rozwiązań. Aczkolwiek jego zaangażowanie zarówno w zespół jak i w rozwijający się związek jest naprawdę godne podziwu.
Gwen to cicha i nieco niezbyt pewna siebie dziewczyna, która świetnie czuje się w swoim wyimaginowanym świecie wraz z bohaterami książki, którą pisze. Jej wytrwałość w byciu ostoją i przyjaciółką dla Adriana była urzekająca. Jest pełna dobroci, ma ogromne serce i fantastycznie dopełnia tę paczkę przyjaciół.
Autor...