Poprzednie książki Eweliny nie przypadły mi do gustu, ale okładka jej najnowszej po prostu skradła moje serce. W dodatku sam opis bardzo mnie zaciekawił i postanowiłam dać szansę, zwłaszcza że minęło już sporo czasu. I wiecie co? Cieszę się, że to zrobiłam, bo przy lekturze przepadłam 😊
Miles jest zmęczony życiem, jakie prowadzi jako gwiazda popularnego zespołu. Koncerty, fanki, imprezy pełne alkoholu i narkotyków. Nieoczekiwanie musi wrócić do rodzinnego miasteczka, bowiem starszy brat go potrzebuje.
Willow Creek to oaza spokoju. Małe, rodzinne miasteczko, w którym wszyscy o wszystkim wiedzą i wszędzie jest blisko. Odnalazła się w nim Olivia, która chciałaby tu założyć własną rodzinę.
Dwa przeciwieństwa, wspólni przyjaciele, ta sama tragedia. Czy dadzą sobie szansę?
Historię tej dwójki pochłania się na raz. Czyta się szybko i ciężko jest oderwać się od lektury. Dużą zasługą są tutaj bohaterowie, których po prostu nie da się nie lubić. Są żywi, prości i naturalni, nieprzerysowani. Człowiek chciałby się z nimi zaprzyjaźnić.
Nie powiem, śmiałam się i przeżywałam wszystko razem z bohaterami. Płakałam nawet razem z nimi, bo w tle mamy pewne smutne wydarzenia, które łamią serca czytelnikom. W sumie to z ich powodu też Miles wraca do rodzinnego miasteczka. I choć to główny powód, to mamy tutaj też miejsce na radość i śmiech.
Jeśli chodzi o język i styl to tut...