„Pocałunki pod jemiołą” to antalogia utrzymana w świątecznym klimacie.
Takie zbiory mają zarówno swoich zwolenników, jak i przeciwników. Osobiście podchodzę do nich dość neutralnie. Ciężko jest znaleźć antalogię, gdzie każde opowiadanie będzie nam się podobać i tak też było w tym przypadku.
Zacznijmy od samego wydania, które jest piękne. Nie tylko okładka, ale i zdobienia w środku książki. Dawno nie miałam okazji trzymać w rękach takiego cuda!
Jeżeli chodzi o same opowiadania to początek niestety był dość „słaby”. „Budka miłości” kompletnie nie była w moim klimacie. Teoretycznie fabuła była ciekawa i czytało się ją dobrze, ale jednak nie do końca przypadła mi do gustu. Na szczęście później było dużo lepiej. Wreszcie udało mi się poczuć emocje… i to nie byle jakie. Opowiadania zaczęły wywoływać u mnie łzy, napady śmiechu, a ich klimat był niesamowity. W wielu wypadkach zakończenia przychodziły zbyt nagle i czułam niedosyt. Z chęcią przeczytałabym je w bardziej rozszerzonej wersji.
Całość tak naprawdę jest bardzo różnorodna. Wkrada się nawet odrobina fantastyki, także każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Czy polecam? Jasne, że tak! Pomimo, że kilka opowiadań mnie nie zachwyciło to jednak większość z nich była świetna. Poza tym tak jak wspomniałam - w antalogiach rzadko kiedy każde opowiadanie jest super. Także, aby jeszcze bardziej poczuć świąteczny klimat zdecydowanie sięgnijcie po „Pocałunki pod jemiołą”.
...