Przeczytane
Młodość ma swoje prawa
W sumie nigdy do końca nie wiadomo czy coś zadziała, czy wbrew wielu znakom na niebie i ziemi wyjdziemy po lekturze zadowoleni, czy wręcz przeciwnie i na dodatek źli, że tyle czasu zmarnowaliśmy.
Tym razem zadziałało.
Z drugiej strony, być może, że akurat trafiłam na odpowiedni monet, na czas kiedy tego typu historie bardziej chwytają mnie za serce niż wkurzają i sprawiają, że chce mi się płakać nad autorem i jego pomysłem.
Utrata spodobała mi się. Na tyle na ile może spodobać się książka o takiej tematyce, nie do końca wyjaśniona i zrozumiała. Czy to przeszkadzało? Dzisiaj zdecydowanie nie. Wręcz przeciwnie, uważam wprowadzenie Angeli za bardzo dobry, ciepły i akuratny pomysł.
I chyba temu właśnie dobrze przypisać sposób zakończenia historii.
Utrata jest bardzo szybką książką w czytaniu. Szybka nie tylko z powodu niewielkiej objętości, ale również wzbudzanego zainteresowania. Faktycznie, wciągnęła mnie. I tak sobie myślę, że spore znaczenie mogą mieć całkiem duże pokłady pozytywnych emocji jakie towarzyszyły mi podczas czytania. Ale również te pokłady wśród bohaterów. Czwórka młodych ludzi z tajemnicami, ale z dobrem w sercu, dobrym słowem dla drugiego człowieka, poczuciem winy i przeraźliwą chęcią… życia, przebaczenia, zapomnienia, odwagi.
Nie przyczepię się do bohaterów, bo akurat taka wizja autorki, wydawać by się mogło niekiedy lekko cukierkowa i zbyt idealistyczna, akurat do tego tematu pasuje znakomicie. Utrata napisana jest w takie sposób, że ...