Są takie książki, które w zasadzie się nie wyróżniają, ale i tak z jakiegoś powodu zapadają nam w pamięci, naprawdę trudno wyjaśnić dlaczego. Może ma to związek z emocjami, może z tym, co się aktualnie dzieje w naszym życiu, może za miesiąc wrażenia byłyby zupełnie inne.
"Taki wstyd" to prosta, ale niełatwa powieść. Gatunki przenikają się w niej tak, że nie pokuszę się o jednoznaczne określenie. Są elementy kryminału, klimat typowy dla thrillerów z nurtu domestic noir, a do tego rozwinięte tło obyczajowe i nawet szczypta skomplikowanego romansu. Sporo tego jak na 350 stron, a mimo to autorce udało się uniknąć fabularnego chaosu i niedokończonych wątków.
Nie znajdziecie w tej historii niczego wyjątkowego, jest dość zwyczajna i momentami zbyt bezbarwna. Akcja toczy się leniwie, spektakularnych zwrotów akcji brak. A jednak coś mnie w niej intrygowało, nie pozwalało jej odłożyć.
Niewątpliwym autem tej książki były liczne retrospekcje, które pozwalały poznać skrótową historię pewnej rodziny. Od kilku pokoleń jej przedstawicielki nie miały szczęścia w miłości i kończyły jako samotne matki. Ta "klątwa" odcisnęła na większości z nich piętno, w końcu były to czasy, gdy kobieta w ciąży bez męża była powodem do wstydu dla niej i jej krewnych.
Jak to się jednak ma do teraźniejszości i morderstwa chórzysty? Nie trzeba być Sherlockiem, by domyślić się, że związek istnieje, ale podobało mi się to, jak autorka osnuła wokół niego intrygę. Różne per...