„Szreń” podobał mi się najbardziej z całej serii! A zaraz za nim „Spektakl”… nie mogłam się oderwać, byłam tak ciekawa tej historii.
Wydaje mi się, że ma to związek z umieszczeniem zbrodni na wsi.
W miejscu gdzie wszyscy się znają i nawzajem podejrzewają.
Moje serce pozostaje w Lipowie, przez co każda zbrodnia na małej wsi jest dla mnie znakomita!
W książce „Szreń” przenosimy się do Białych Brzegów. Na wsi trwa Festyn Lodu, po których dochodzi do brutalnego gwałtu na młodej mieszkance wsi, Karinie. Bestialstwo zbrodni doprowadza do wykrwawienia się ofiary i jej śmierci.
Każdy ma coś do ukrycia, wszyscy się wzajemnie oskarżają i niechętnie przekazują tropy policji.
Karina była adorowana przez kilku mężczyzn we wsi, jednak kto mógł dopuścić się do tak bestialskiego czynu?
Wiele zwrotów akcji, wielu bohaterów, kilka tropów i dążenie do odnalezienia tej jednej osoby, która dopuściła się zbrodni, to jest to co lubię najbardziej. Dwa wieczory wystarczyły mi żeby pochłonąć całą książkę.