''Szklany Klosz'' jest wypełniony ponurymi prawdami, trudnymi tematami i kwaśnym, czarnym humorem. Czyli wszystko to czego nie spodziewałam się dostać od tej pozycji. Nie mogę przestać się zastanawiać, czy o tym myślała Sylvia Plath pisząc ''Szklany Klosz''. Czy Ona podobnie jak Esther, siedziała w wietrznym przejściu w koszuli nocnej czekając aż coś się wydarzy? Czy właśnie dlatego wybrała imię Esther? 6 liter tak jak Sylvia.
Wczesnym rankiem 11 lutego 1963 roku Sylvia Plath zapieczętowała pokój swoich dzieci taśmą maskującą, włączyła gaz i wsadziła głowę do piekarnika. Miała trzydzieści lat.
''Szklany Klosz'' pokazuje nam jak daleko zaszliśmy w ciągu ostanich dekad w rozpoznawaniu depresji jako choroby psychicznej i leczeniu jej mniej radykalnymi technikami niż porażenie prądem.
Nie można winić kogoś za chorobę psychiczną. Nikt nie chce chorować w ten sposób. Nikt nie powinien.
Powieści takie jak ta rzucają światło na ogrom cierpienia dotykającego więcej ludzi, niż jest to wygodne do rozważania.
Ta książka była odważnie szczera, a kwestie płci, które są opisane do dziś są aktualne.
Czy każda kobieta musi podporządkowywać się normą, które się od nas oczekuje? Dlaczego każda jedna z nas jest oceniania i oczerniana jeśli się zbuntuje? Jakim prawem mężczyźni wykorzystują kobiecą delikatność aby potem zmieszać ją z błotem?
To tylko niektóre z pytań, które krążą mi w głowie....