U mnie takim duetem autorów jest na pewno Ilona Andrews. Choć do tej pory czytałem jedynie "Ukryte dziedzictwo" tego duetu, to bardzo odpowiada mi ich styl, dzięki czemu jestem w stanie przeczytać 400 stron w jeden dzień, a gdybym miał więcej czasu to skończyłbym książkę w jeden dzień. Tak było właśnie z nową częścią wspomnianego "Ukrytego dziedzictwa", powieścią rozpoczynającą nową trylogię, czyli "Szafirowym płomieniem".
Choć, w tym tomie główną bohaterką zostaje kolejna z sióstr Baylor, to uważam że całość łączy się bardzo dobrze, zwłaszcza dzięki opowiadaniu "Diamentowa iskra". Jest to fajny pomost między trylogią Nevady, a Cataliny, dzięki czemu przejście wychodzi bardzo płynnie.
Książka jest wybitnie wciągająca, mimo że fabuła opiera się na podobnym schemacie, co poprzednie powieści z cyklu. Nie zmienia to faktu, że jest to bardzo przyjemna historia i dla mnie dwa dni to zdecydowanie max na lekturę. Choć wolałem Nevadę jako główną bohaterkę, to Catalina mi nie przeszkadzała, ani nie irytowała.
Bardzo chętnie już sięgnąłbym po kolejny tom, ale muszę uzbroić się w cierpliwość. Planuję zatem sięgnąć po cykl o Kate Daniels tego autorskiego duetu.
Więcej moich recenzji znajdziecie na Instagramie @chomiczkowe.recenzje, gdzie serdecznie zapraszam.