Magia triumfuje

Koniec.
Moja przygoda z Kate Daniels, trwająca niemal dokładnie 9 lat dobiegła końca. I jest mi z tego powodu naprawdę smutno. Nie będzie oczekiwania na kolejne tomy, czytania snippetów, spoilerów i dyskusji, nie będzie rozpoczynania książki i martwienia się o wszystkich po kolei czy dożyją do finału. Nie będzie kolejnych słów mocy Kate i jej bijatyk z Curranem.
Już nie będzie kolejnej rozwiązanej zagadki parakryminalnej.

Rety. Jak ja sobie z tym poradzę?

Ale, coś się kończy a coś innego się zaczyna. Teraz przyszedł czas na Hugh. Na Julie i Dereka. Na innych bohaterów których historie też chcą być opowiedziane. Na powiew nowości, na coś innego.

Bo mimo mojej ogromnej miłości, Magic Triumphs chwilami kuleje. Odnoszę wrażenie, że niektóre sceny były pisane na szybko, nie do końca przemyślane. Autorzy się spieszyli, chociaż finałowa walka… Zaskoczyła mnie. W trakcie czytania miałam momenty kręcenia nosem, że czemu tak a nie inaczej, ale finał… Popłakałam się. Trochę też dlatego, że to finał finałów, ale samo rozwiązanie zaskakuje.
Znów czuć tą przyjaźń, oddanie dla siebie nawzajem grupy przyjaciół. Mimo, że przychodzi chwila zwątpienia, czy wszyscy staną ramię w ramię, gdy nadejdzie godzina bitwy, przyjaźń i miłość jest silniejsza.

Sama Kate też się zmienia. Nie wiem czy ta zmiana mi się podoba, pokochałam samotną najemniczkę, a tu mamy do czynienia z żoną, matką, przyjaciółką i córką. Chociaż zmiany nadchodziły stopniowo i natural...

Niestety, za mną już ostatni tom mojego ukochanego cyklu urban fantasy. Już tęsknię za Kate, Curranem i Conlanem.
Kate, jak sztandarowa Matka Polka działa jako robot wielofunkcyjny: wypełnia obowiązki matki, żony i kochanki, a ponadto Bogini Szinearu, Ostrza Atlanty i matki cudownego dziecka o niespożytej energii i nieoczekiwanych możliwościach. Musi ocalić swój świat, swoją rodzinę i podopiecznych już nie tylko przed ojcem, ale też przed najgroźniejszym przeciwnikiem w swojej karierze. Co to dla niej, w końcu każda kobieta robi to na co dzień. Curran pomaga jej w dość dziwny i niecodzienny sposób, staje się..., no tego się nie spodziewałam. Ostateczna walka jest niesamowita, krwawa i brutalna... na śmierć. Tylko kto przeżyje, jeśli Kate i Roland są połączeni więzami i śmierć jednego pociągnie za sobą drugą? Powieść, jak wszystkie z cyklu, pełna emocji, walki, brutalności i humoru. Doskonała rozrywka.