Najlepsza seria Urban Fantasy to…?
Osobiście uwielbiam Ukryte dziedzictwo, Heksalogię o Dorze Wilk i Inni. Dziś chciałabym wam napisać co nieco o czwartym tomie cyklu Ukryte dziedzictwo. “Szafirowy płomień” Ilony Andrews tym razem nie skupia się na historii Nevady i Rogana, za to autorzy oddają głos młodszej siostrze Nevady Baylor, Catalinie. Dodatkowo książka zawiera opowiadanie o przygotowaniach do ślubu i o pewnym tajemniczym zniknięciu rodowego diademu. Usiadłam pewnego wieczoru z książką, by przeczytać tylko opowiadanie, a nie mogłam się oderwać i od razu wciągnęłam 250 stron. Tak mi brakowało tego świata, pełnego magii i brzydkich zagrywek, nawet w rodzinach. Wszystko się w tym świecie obraca wokół magii i władzy, a kto ma więcej magii, ma więcej władzy i ma ochotę na jeszcze więcej. Historia może i jest prosta ale jest też wciągająca i tak dobra, że po odłożeniu książki, miałam od razu ochotę na więcej. Nawet kusiło mnie po sięgnięcie po pierwszy tom i zrobienie rereadu całym cyklu Ukryte dziedzictwo.
Po tym jak Nevada wraz z Roganem rozpoczynają nowy rozdział w swoim życiu, Catalina zostaje nową głową rodu Baylorów. Na jej barkach spoczywa odpowiedzialność za rodzinę i tych, którzy są jej bliscy. Okres ochrony dla jej rodziny dobiega końca, a zlecenie, które dostała, wydaje się nie tylko trudne do rozwiązania, ale również bardzo niebezpieczne. Catalina chcąc być jak starsza siostra, zabiera się do pracy z zapałem, jednak szybko odkrywa, że grozi nie tylko jej niebezpieczeństwo, lecz także każdemu, który jest jej bliski. Do tego na jej drodze staje przystojny mężczyzna, który wydaje się prawdziwie nią zainteresowany. Jednak ukrywa tyle, że Catalina nie jest w stanie przełamać się i dać mu szansy. Jej magia jest tak specyficzna, że nauczyła się polegać na swoich zdolnościach niemagicznych.
Co powiecie na to, że jedna z waszych ulubionych serii, nagle dostaje kontynuację, ale narratorem jest już inny bohater?
Jestem na TAK, ponieważ im lepsza historia, tym bardziej nie chce z nią kończyć. Za to Catalina Baylor zawsze była postacią, którą chciałam bliżej poznać, ponieważ jej moce, przez większość cyklu Ukryte dziedzictwo, były ukrywane. W “Szafirowym płomieniu” za to mogliśmy poznać lepiej Catalinę i je moc, która jest obłędna. Niebezpieczna i zabójcza, a zarazem piękna, ponieważ gdy Catalina rozwija skrzydła magii, jest to tak piękne, że pewnie sama bym dała jej się jej skusić.
Jak na dobre Urban fantasy przystało, mamy tu również wątek romantyczny, który jest tak świetnie napisany, że nie mam dość tej książki i już chce kolejny tom. Przez całą książkę czekałam, aż ten romans wybuchnie i dostanę fajerwerki, a jak je dostałam, to powiem wam, że zdecydowanie warto było tyle czekać. Jedna mała scena w łazience a ja chciałam więcej. Ta książka pozostawiła mnie w pełni usatysfakcjonowaną i zarazem ze sporym niedosytem rodziny Baylor. Uwielbiam ich, każdego z osobna i wszystkich razem. Chcę więcej opowiadań, jak to na początku “Szafirowego płomienia”, by dowiedzieć się, co ciekawego jest u moich ulubionych bohaterów, Rogana i Nevady.
Uwielbiam styl pisania autorów, bo Ilona Andrews to dwójka autorów, którzy piszą pod pseudonimem. Ich pióro jest lekkie i bardzo przyjemne w odbiorze. Potrafią operować emocjami w bardzo wyważony sposób i zapewniają ich naprawdę wiele. Znajdziecie w tej książce naprawdę wiele wątków, najważniejszy jest kryminalny z romantycznym, które łączą się w tak naturalny sposób, że naprawdę uwielbiam każdy element tej historii.
Jeśli szukacie historii, która was rozśmieszy, rozczuli i zapewni dreszczyk emocji, jest to książka dla was, jak i cały cykl Ukryte dziedzictwo Ilony Andrews. Zapewniam was, że będziecie się przy niej świetnie bawić. Dziękuję bardzo wydawnictwu Fabryka Słów za książkę, była to genialna lektura.