Na cmentarzu oliwskiego klasztoru szumiały już drzewa wyrosłe na mogiłach ofiar rzezi, jaką rycerze teutońskiego Zakonu Najświętszej Panny zapoczątkowali zabór Pomorza. Kopczyki zapadły w ziemię, która wchłonęła zwłoki mężów, niewiast i dzieci, tu czekające na Sąd Ostateczny. Nie rychlejsza zdała się ziemska sprawiedliwość i pożółkły już pergamin ze skargą na morderców od lat okrywał się kurzem w Awinionie. Zakon zbyt potężny był, by papież, wołając go przed sąd - czasu prowadzonej z cesarzem Ludwikiem Wittelsbachem walki - miał go zepchnąć na szalę przeciwnika.
Fragment
Fragment