Rycheza patrzyła na pochyloną głowę Kazimierza, jasne włosy jeszcze nie zakryły na niej mnisiej tonsury. W głosie królowej brzmiało zniecierpliwienie, gdy zwracając się do syna, rzekła: - Nie przeto, nie szczędząc zasobów, uprosiłam Ojca Świętego o dyspensę od ślubów, byś nadal żył jakoby w eremie. Czas, byś się ruszył po kraju, ludziom przypomniał, a sam nawykł do takowego żywota, jaki ci przeznaczony.