"Stulecie chirurgów" jest książką okołomedyczną, traktuje o gałęzi medycyny - chirurgii, a raczej o jej historii. Mimo, że chirurgiem zostać nie chcę i nieszczególnie pasjonuje mnie ta dziedzina, to książka niezwykle mi się podobała. Pokazuje ona jak trudny był postęp chirurgii - nie wystarczało odkrycie czegoś nowego, trzeba było jeszcze przekonać do tego innych specjalistów, co nie zawsze było łatwe. W tej książce przeczytacie o początkach narkozy i aseptyki, bez których chirurgia stałaby w miejscu. Poznacie wiele przesądów, które towarzyszyły ludziom - nie wolno było rozcinać jamy brzusznej, ani dotykać serca, bez czego wiele operacji nie mogło zostać wykonanych. Zobaczycie jak kruche było (i jest) ludzkie życie, jak łatwo było o śmierć, od której obecnie ratuje nas chirurgia, często w rutynowych operacjach.
"Stulecie chirurgów" czyta się zarówno jak reportaż, jak i powieść. Czasem autor zasypuje czytelnika datami, miejscami, nazwiskami by przejść do ciekawszej, medycznej części. Czasem śledzimy przypadek danego człowieka, między innymi żony narratora, i widzimy wiele emocji jakie towarzyszą chorobie. Widzimy pogoń za postępem chirurgii w celu uratowania bliskiej osoby. Rozdział "Zuzanna" zdecydowanie wywołał we mnie najwięcej emocji, był bardzo wzruszający.
Z perspektywy osoby, która obecnie spędza sporo czasu na nauce anatomii, mogę powiedzieć, że fajnie widzieć, że ta wiedza ma rzeczywiste zastosowanie. Moja radość kiedy wiedziałam co to linea a...