Bunsch znów świetny. Tom ten ma kontynuację w ostatniej części serii piastowskiej, gdzie mam nadzieję poznam losy Krzycha, Kundzi i Radochy. To wątek trzymający fabułę. Rodem z dawnych powieści. Akcja jest. Jedyną wadą tego wątku była dla mnie postać Krzycha, który zdawał mi się tępy niczym cep. O dziwo miał powodzenie u kobiet i nawet był rycerzem. To z kolei burzy moje wyobrażenie o rycerzu, który jednak jest kojarzony z roztropnością i inteligencją. A tu odwrotnie.
Całość książki tej dotyczy Władysława Łokietka, który jednoczy kraj. Ma wielu wrogów i po łokcie pracy. Pojawiają się Krzyżacy. Jest też niemieckie mieszczaństwo oraz żądne zaszczytów dostojnicy kościelni. Papiestwo u Bunscha jest takie jak chyba było: szukające władzy i mało święte, raczej patrzące na ten padół niż na niebo. Jakże przy tym wzrusza postać kacerzy, przy śmierci których aż zatwardziały grzesznik skruszył kark.
W mojej ocenie dwoma wielkimi bohaterami serii piastowskiej jest Polska i nasz naród 'jak lawa, zewnątrz okropna i plugawa....', oraz instytucja króla, która ma siłę kraj zjednoczyć lub zburzyć. Wiele też zależy od koniunktury międzynarodowej. I to wszystko w swoich książkach Bunsch kreśli.
Z kolei sprawa utraty Gdańska tu w tej powieści jest opisana jako niemożliwa do wygrania wtedy. Łokietek w powieści musiał tłumić bunt mieszczan, miał pustą kasę i generalnie związane ręce. O ile pamiętam, u Jasienicy była zgoła odwrotna interpretacja zdarzeń. Jasienica pisał, że Łokietek...