Trudno odgadnąć, która iskra wygasłego ogniska płomień roznieci lub gdzie się przechowa. Gdy urodzić się miał trzeci syn kujawskiego książątka, Kazimierza, z trzeciej jego żony, Eufrozyny, zjechali się zaproszeni goście i ucztując oczekiwali rozwiązania. Kiedy wreszcie przyniesiono im wiadomość, że księżna powiła syna, do położnicy udał się małżonek wraz z biesiadnikami. Wszystkim wino i miód szumiały w głowach. Gdy stara piastunka podała ojcu dziecię tak małe, że za kołyskę służyć mogły mu dwie wielkie dłonie ojcowe, Kazimierz roześmiał się swym grubym głosem i zawołał: - Królik!...