Świetne zakończenie cyklu. Autor korzysta ze schematu powieści bulwarowej, ale przekaz historyczny jest znakomity. Mamy tu próby scalania państwa w zmienionych warunkach międzynarodowych, w tarciach sił u sąsiadów Polski, w odśrodkowych mechanizmach, które nie pomagają w tym scalaniu. Te mechanizmy to, jak się wydaje, rosnąca siła wielkich rodów, którym nie na rękę jest silna władza centralna. Łokietek przeciwstawia im warstwy niższe lub wybitne jednostki. Pojawia się też wielki bohater zbiorowy jakim jest Zakon Krzyżacki. Opisy 'interioru' przypominały mi trochę Tolkienowy Mordor. To bardzo ciekawe.
Mamy, jak zwykle u Bunscha, miłość i ambicję i urażoną dumę. Miłość i strach przed samotnością starszych ludzi, którzy w wojowaniu stracili wszystko. To też chyba stały motyw u Bunscha, bardzo przejmujący. Mamy też i bitnego rycerza. Krzych, w tym tomie został stworzony na mniej głupiego niż nim był w 'Wywołańcach', na szczęście. Jego losy stanowią osnowę tomu. Bardzo żałowałam, że autor nie napisał już o Kazimierzu Wie tomy i Krzych byłby mądry.
Te łzawe schematy fabularne w połączeniu z wstawkami o Władysławie Łokietku i Zakonie Krzyżackim sprawiają, że powieść łączy w sobie cechy ciekawej dla młodzieży powieści oraz już nie dla młodzieży cyklu o państwie polskim, o tym, co go scalało, co rozbijało, jakie cechy władcy ten kraj jednoczyły, a jakie rozbijały i ile zależało od nas, a ile od sytuacji międzynarodowej. Od sporów u sąsiadów, od słabych Niemiec, od tego jakie aktualnie interesy miało papiestwo. Ciekawym bohaterem zbiorowym w tym cyklu jest Kościół polski. Wydawać by się mogło, że tuż po wojnie, autor wysmaruje łzawe hagiografie, ale nic takiego się nie stało. Jeszcze początkowe tomy takie były. Ale już sprawa Stanisława została pokazana jako gra o wpływy i władzę. Tu z kolei Kościół jest albo związany z mieszczaństwem niemieckim albo zbyt słaby, żeby oprzeć się zakonowi. Jednocześnie w tych przejmujących scenach, gdy kler cierpi, naprawdę pokazał Bunsch obraz szczerości, ofiarności i wiary.
Wielka szkoda, że nie cykl zakończony został na młodości Kazimierza. Szykowały się bowiem tomy na miarę tych o Bolesławie Chrobrym. Szkoda, ale i tak przeczytałam jeden z najlepszych polskich cyklów historycznych. Pół roku mi to zajęło, ale było warto.