Książka - wbrew temu, co można sądzić, patrząc na nazwisko autora - nie jest reportażem z podróży, to opowieść biograficzna o niesamowitym Polaku z Afryki i jego ukochanej Stanisławie Hemplu i Iwonie Czabańskiej, którzy zaintrygowali czytelników w "Równoleżniku zero".
Taki cytat z książki, charakteryzujący Hempla:
"Każda jego bojowa akcja w puszczy, każde polowanie były dla mnie jak zaciskający gardło film z Douglasem Fairbanksem czy Gary Cooperem, w których kochałam się jako dziewczynka."
Bardzo chciałabym, żeby Polacy wyprodukowali film o tej wspaniałej parze. Życiorys obojga rozpoczyna się jak w "Czasie honoru": matura, inteligenckie środowisko, potem wojna, obóz, potem wielkie rozczarowanie w 1945 roku, potem emigracja.... Wydawałoby się, że wszystko zakończy się nijak - straconymi złudzeniami. A tu nagle Afryka, nowy świat, nowe wyzwania pośród kontynentu wyzwalającego się z kolonializmu, a jednocześnie kontynentu starego, silnie związanego z naturą i z ludźmi, którzy zachowali naturalność życia.
No wiec mamy licencjonowanego łowcę krokodyli i jego "Jane' 'efektowną blondynkę, która do dżungli zabrała wieczorową suknię z dekoltem na plecach, ale na co dzień chodzi w kucykach lub toczku z liścia. Są opowieści o tym jak los ich w końcu zetknął ze sobą, jak żyli razem, i jak jest po 20 latach, jak się zmieniła Afryka.
Po prostu świetna opowieść i aż się dziwie, że jestem pierwszą czytelniczką, która pisze recenzję tej książki na lc. Zastrz...