Głupich kilka lat, a ile zmian! To, coście czytali (być może) w roku 1958 i 1961, tylko w nielicznych fragmentach zachowało aktualność dzisiaj. Nawet z tytułu książki ubyła w tomie trzecim jedna litera. Zmienia się nasz światek z tygodnia na tydzień, historia cwałuje w sto koni (mechanicznych). Łagodne perswazje wydawnictwa skłoniły autora do poczynienia w niniejszym wznowieniu dwóch pierwszych tomów Bedekera drobnych przypisków. Ich jedynym zadaniem ma być krótkie określenie sytuacji w roku 1965. I tak opisy ludzi, lokali, ulic, dzielnic i innych obiektów zainteresowania kronikarza pozostawiono przeważnie bez zmian; po prostu tak było w Warszawie w pewnym momencie dziejów tego dziwnego miasta...