Fragment: Miasteczko było małe, domy niskie i jakby zmęczone swym wiecznym bezruchem. Gdzieniegdzie ożywiała monotonię ulicy doniczka pelargonii ustawiona za oknem. Przez okno, ozdobione taką właśnie doniczką, patrzył Pawełek codziennie rano na dobrze sobie znane kamienie i wyboje, na ludzi udających się do swego zajęcia. Jego oczy, zawsze zaciekawione, zwykle bardzo wesołe, a tylko niekiedy poważnie zamyślone, patrzyły na wszystko z badawczą uwagą. I co rano, tak samo, Pawełek dziwił się mimo woli, że przez noc nic się nie zmieniło, że wciąż tak samo w jednostajnym smutku pogrążone stoi na swoim miejscu miasteczko, że wciąż tak samo niskie domy pochylają się pod niewidocznym brzemieniem nudy i zmęczenia.