"Świtało już, gdy w lesie zabrzmiał strzał. Potem drugi, trzeci. Okoliczni chłopi, słysząc wycie wilków i jęki ludzi, biegli na pomoc. Wilki czując zbliżanie się uzbrojonych ludzi uciekły natychmiast. Chłopi podążyli na miejsce wypadku i oczom ich przedstawił się straszny widok . Konie były całkowicie pożarte przez wilki. Woźnica i niańka leżeli już nieżywi ze śladami straszliwych ukąszeń. Nieco dalej leżał mężczyzna w skórzanej kurtce i w sobolowej czapce, który dawał słabe oznaki życia . Oddychał ciężko. Broczył krwią i był nieprzytomny. Chłopi zabrali go ze sobą do pobliskie j wsi. Tam ocucono nieznajomego, pokrzepiono go winem i zabandażowano rany."