Piosenki mogą być różne, wesołe i smutne, miłosne i nostalgiczne, rubaszne i nieprzyzwoite.
Te, które serwuje nam Robert Ziębiński są zupełnie inne, osaczają nas, chwytają mocno i wkręcają się w nasze myśli.
Lecz właśnie ten tytuł idealnie oddaje treści, którymi wypełniony jest zbiór dziesięciu opowiadań. Znajdziemy tu historie z motywem postapokaliptycznym, z pogranicza horroru, grozy i fantastyki. Zaskakujące, szokujące, ale nie stroniące od czarnego humoru. Prezentowane również w różnych ciekawych formach - opowiadań przeplatanych artykułami z gazet, czy bloga z komentarzami.
Traktują o końcu świata tym globalnym i tym wewnętrznym, gdy dusza ludzka znika, poddając się podszeptom szaleństwa.
To historie dziwne, niezrozumiałe i niewytłumaczalne napisane w sposób tak zajmujący, wciągający i bezpośredni, a jednocześnie z taką finezją, że nie sposób się od nich oderwać. Tak klimatycznie i tajemniczo, że z każdym kolejnym byłam coraz bardziej ciekawa, czym autor mnie jeszcze zaskoczy.
Tu nic nie jest takim, jak się początkowo wydaje. Autor bawi się z nami, przedstawiając coś, co w rzeczywistości okazuje się czymś zupełnie innym. Niektóre opowieści przenikają się, wzajemnie do siebie nawiązując. I co zaskakujące, nie ma tu opowiadań słabych, każde ma w sobie to coś. Najbardziej szokującym było dla mnie pierwsze - "Chłopiec", bo jeszcze nie wiedziała...