Często spotykamy się z zarzutami, że polscy pisarze piszą tylko na jedno kopyto, a w kryminałach nie może nas już nic naskoczyć. Piętno autorstwa Przemysława Piotrowskiego łamie wszelkie stereotypy. To kawał dobrej literatury, który wciska w fotel.
Historię można zakwalifikować do tych brutalnych, zaskakujących i całkiem przewrotnych. Igor Brudny to warszawski glina, bardzo lubię taki typ bohatera, jest twardy, bezczelny, ale pewny swojej wiedzy. Autor sprawił, że czytelnik nie wie, czy Igor jest pozbawiony emocji czy aż od nich buzuje. Mężczyzna próbuje uciec od swojej przeszłości, można powiedzieć, że postawił grubą krechę po tym, co było, zaczął nowe życie w stołecznej policji, ale nie spodziewał się, iż będzie musiał zmierzyć się ze swoimi demonami przeszłości. Igora jednak nie czeka spokojne życie, wkrótce się dowiaduje, że ktoś bliźniaczo do niego podobny jest oskarżony o morderstwo. Zostało mu zaledwie kilka godzin zanim historia obiegnie całą Polskę, a komisarz Brudny musi oczyścić się z zarzutów. Nie czeka więc, wyrusza tam, gdzie zaczął się jego koszmar i czy tego chce czy nie, nadszedł czas na powrót do przeszłości.
Całą historię spowija mrok. Choć opisy nie są aż tak brutalne, jak mógłby na to pozwolić sobie autor, moja wyobraźnia dała się ponieść. Fabuła jest prowadzona wielotorowo, poznajemy bieg historii i z punktu ofiary, jak i z punktu mordercy. Momentami musiałam odłożyć książkę, przerażona wydarz...