Panie i panowie - przedstawiam najgorszą książkę z mojej biblioteczki, jeśli chodzi o rok 2021. Liczyłam na całkiem dobry kryminał i się srogo rozczarowałam.
Główny bohater jest dość nietypowy, co możnaby cenić. W końcu każdy chce czasem odpocząć od wysokich mięśniaków powalających wrogów jednym kopniakiem, prawda? Niestety, unikatowość głównego bohatera nie ocali go przed krytyką. Nie może on wychodzić na słońce, z czego zdaje sobie sprawę, jednak wielokrotnie w książce po prostu sobie to ignoruje na zasadzie "jakoś to będzie". Jest chaotyczny i ciężko go lubić. Zwróćmy uwagę na jedną rzecz, po której nie wiem, czy płakać, czy się śmiać - główny bohater, będąc goniony, zamiast szukać jakiejś drogi ucieczki lub myśleć nad planem awaryjnym, patrzy sobie na piękne listki i zachwyca się nimi. Kurtyna.
Inni bohaterowie są płytcy, papierowi, pełnią najwyżej jedną funkcję. Ciężko trzymać za nich kciuki.
Największym problem tej książki jest to, że czytelnik przez większość czasu nie wie co się dzieje. Kto goni głównego bohatera? Dlaczego go goni? O co właściwie tutaj chodzi? Żeby znaleźć odpowiedzi, częściowe, dodajmy,na te pytania, należy przeczytać książkę prawie do końca. Takie rzeczy ujawnia się na bieżąco, żeby czytelnik nie zasnął z nudów między opisami przyrody albo się nie obraził, że nic właściwie dalej nie wie.
Zakończenie też było niesmaczne. Jak na książkę mająca prawdopodobnie kontynuację, dostaliśmy słabą zapowiedź dalszych wydarzeń. Zero opty...