Książkę tę rozpoczyna piękna spokojna zakochana scena dwojga młodych ludzi spacerujących po lesie , szczebioczących do siebie i jednocześnie słuchających szczebiotania leśnego ptactwa . Jest piękny słoneczny dzień , wprost sielsko i anielsko . Czytelnik się odpręża i nawet w pewnym momencie zaczyna myśleć , oby to się za długo nie ciągnęło bo zacznę się nudzić i nagle cios następuje tak ostry i tak szybko jak cięcie maczetą . Opuściłam książkę na kolana , zaparło mi dech i jedyne co mogłam z siebie wykrztusić to '' ale , ale , jak to ?? o co chodzi ? dlaczego ? Niestety nie mogłam w takim stanie trwać za długo , chcąc uzyskać odpowiedzi na moje paniczne pytania musiałam natychmiast zacząć czytać dalej . Książka jest bardzo dobra . Poznajemy głównego bohatera Bartholomew Lampiona , to ta postać pozytywna , zmuszeni też jesteśmy poznać jego odwiecznego wroga , tropiciela i złoczyńcę , Enocha Caina . Potem następuje odwieczna walka dobra ze złem . Pozycja obszerna , ale bardzo podoba mi się patrzenie autora na rzeczywistość , tę prawdziwą i tę '' uzgodnioną '' jak twierdzą niektórzy . Takie opowieści zawsze wywołują u mnie drganie w kręgosłupie , bo a nuż to nie całkiem jest fikcja ? Kto to tak naprawdę może wiedzieć...co możemy dostrzec kątem oka .