Lubię Koontza , tym razem też mnie nie zawiódł w kategoriach które ja subiektywnie temu autorowi '' przydzieliłam '' , książka nie jest zła , dużo się dzieje chociaż to co się dzieje nie ma wydźwięku fajerwerków , akcja dzieje się powoli z rozmysłem i z wieloma przemyśleniami bohaterów . Najbardziej spodobała mi się Leilani Klonk czyli '' Niebezpieczny Młody Mutant '' jak sama siebie nazywa , a naprawdę , dziewczynka z ortopedyczną szyną na nodze i zdeformowaną dłonią . Polubiłam też Psinę - Starego Rudzielca (który notabene była suczką ;) i reszta postaci też jest ładnie nakreślona . Właściwie nie mogę tej książce zarzucić niczego poza tym że mogłaby być trochę krótsza , ponieważ sprawia wrażenie '' rozwlekłej '' bez potrzeby oraz to , że czuje niedosyt w ważnej sprawie poruszonej w tej książce , a mianowicie bioetyki utylitarnej , to WAŻNY TEMAT . Natomiast '' poziom '' akcji mi odpowiadał...Polecam :)