Wznowienie książki i pojawienie się filmu na Netflixie to zawsze dobra okazja, żeby przypomnieć sobie o jednej z najlepszych (według mnie) powieści od Jojo Moyes.
Dla mnie to nie jest typowy romans, chociaż tytuł mógłby na to wskazywać, a bardziej taka obyczajówka z wątkiem "grzebania" w przeszłości. Mamy tutaj dwie płaszczyzny czasowe, odkrywamy powoli i z mozołem tajemnicę listów. Ja lubię taki zabieg w książkach, więc nawet ta stateczność i spokojne rozwijanie się akcji mi nie przeszkadzało. Jest to historia smutna, nostalgiczna, bardziej skupiająca się na przeszłości niż teraźniejszości, pokazująca jak z pozoru nieistotne wydarzenia mogą zmienić wszystko.
Ja bardzo lubię tą powieść, właśnie za tą nieśpieszność, delikatność, ale też za to jak pokazane jest, zakazane przez normy społeczne uczucie. Świetna podróż w czasie!