Emerytowaną nauczycielkę matematyki, żonę aptekarza, matkę podologa, starą po prawdzie kobietę, która ma prawdziwą „zazłę”, jak mawiała moja babcia. Wszystko wszystkim ma bierze „za złe”, wygląd, zachowanie, intencje, obraną drogę życiową i u każdego widzi tylko wady. Krytykuje rodzinę, sąsiadów, znajomych i nieznajomych, we wszystko się wtrąca, bo inaczej nie potrafi. Jest despotyczna, bezczelna, arogancka, zawistna i złośliwa, przytłacza innych swoją osobowością. A pod zewnętrzną skorupą tej zołzy kryje się cierpiąca, smutna, rozczarowana życiem i chyba samą sobą kobieta.
Czy da się polubić książkę?
W moich wyobrażeniach miała być powieścią, z jakąś akcją i rozwijającą się fabułą, a okazała się zbiorem luźnych opowiadań.
W dodatku o trudnych i smutnych tematach, takich jak samotność wśród ludzi, przemijaniu, ponoszeniu konsekwencji popełnionych błędów, o ludzkich słabościach i rozczarowaniach, starzeniu się, niespełnionych marzeniach. Gdzie spotykamy ludzi z różnymi problemami - anorektyczkę, porzuconą w dniu ślubu narzeczoną, uzależnioną od alkoholu utalentowaną pianistkę, samobójcę, samotnego wdowca, młodą wdowę, pannę gadatliwą, która z tego powodu nie umie znaleźć pracy. I całą plejadę różnorodnych postaci i ich problemów, a wśród nich Olive Kitteridge, której dzieje i odczucia poznajemy przez pryzmat życia innych ludzi. Mnóstwo postaci, sekretów, drobnych zdarzeń, emocji, ukrytych głęboko w duszach bohaterów. Zwykli ludzie i ich codzienn...