Poszedłem za ciosem i postanowiłem jeszcze raz zanurzyć się w twórczości Briana Aldissa. "Non Stop" to powieść, która ponad sześćdziesiąt lat temu rozświetliła nazwisko autora na tle gatunku science fiction, a nie tak dawno wróciła w nowej szacie graficznej zasilając serię "Wehikuł czasu". Cztery lata młodsza "Cieplarnia" ukazywała niesamowicie rozwinięty świat roślin, ale tutaj miało być inaczej, tutaj miało być ostrożniej.
Roy Complain to główny bohater tej historii oraz myśliwy z plemienia kołowatych żyjących w strefie Kwater. Strefie otoczonej dziką roślinnością i narażonej na ataki zwierząt oraz obcych plemion. Strefie, w której przekazywane legendy dla jednych stały się źródłem nadziei, dla innych przestrogą, która paraliżuje i zniewala. Grupa buntowników postanawia w końcu zerwać łańcuchy niedoli i ruszyć poza znany obszar by zmierzyć się z szeptaną prawdą.
Historia podzielona została na cztery części, dzięki którym autor stopniowo odkrywa przed czytelnikiem konstrukcję swojego świata. Niczym wprawiony operator za pomocą obiektywu oddalającej się kamery ukazuje coraz szerszy kadr i zachodzące w nim zależności pomiędzy poszczególnymi plemionami stłumionymi na jego poziomach. Krok za krokiem czytelnik otrzymuje szansę zagłębienia się w kolejnych trybach wykreowanego mechanizmu dobrze naoliwionej maszyny, której najsłabszym ogniwem staje się znowu człowiek. Wraz ze swoimi ambicjami i pragnieniem poznania otaczającego go świata.
"Non Stop" t...