Bogart i Ingrid, Bony i Clyde, Mickey i Mallory. Agnieszka Wolny-Hamkało swoim nowym tomem wkracza na niebezpieczny dla poezji grunt. Bo czy nawet efektownym, rozbitym na kilkadziesiąt ujęć poematem drogi można się zmierzyć z logiką ewolucji, po zakończeniu której słowo stało się ciałem doskonale dopieszczonym na plastikowej okładce? Po co właściwie poetka chce grać w tej samej lidze lirycznej, w której nawet zdradliwe kino przestało być nieme, w wszystko wokół wrzeszczy ze strachu przed ciszą? Nie lepiej chronić „świętą mowę” przed „czarną pianą gazet”? I czy w tym całym zamieszaniu jakiekolwiek szanse ma para bohaterów, jadąca donikąd „lamborghini pełnym rudych maków”, zaraz po tym jak dziewczyna „znajduje pod lodem solidny piękny uniwersalny nóż”, a on „idzie na całość z jej szminką” wcześniej „grając jej na ścięgnach do re mi”, a funkcjonariusze świata jakoś ciągle nie mogą zrozumieć „plamki i źdźbła, znalezionych w jeszcze ciepłej nokii”. Czy Nikon i Leica poradzą sobie w czasach, w których „wszystko żyje po to, żeby być na zdjęciach”? Czy raczej, tak ja my wszyscy, mają przerąbane? I czy jakoś im na ich drodze pomoże „porządek dziobania, który zauważono wśród kur”?
Nie wiadomo, czy Agnieszka Wolny-Hamkało tym razem nie posunęła się za daleko. Czyż charakterystyczne dla tej autorki oniryczne obrazowanie i unikalna metaforyka obronią jej nową książkę przed uzasadnionym zarzutem, że tym razem autorka „Spamów miłosnych” przekroczyła wszelkie granice? Poetka tej klasy powinna wiedzieć, że bohaterowie popkultury zazwyczaj kończą marnie, zresztą, jak w takim świecie mogą skończyć Lenon i Yoko, Nikon i Leica? No jak?
(Marcin Hamkało)
Nie wiadomo, czy Agnieszka Wolny-Hamkało tym razem nie posunęła się za daleko. Czyż charakterystyczne dla tej autorki oniryczne obrazowanie i unikalna metaforyka obronią jej nową książkę przed uzasadnionym zarzutem, że tym razem autorka „Spamów miłosnych” przekroczyła wszelkie granice? Poetka tej klasy powinna wiedzieć, że bohaterowie popkultury zazwyczaj kończą marnie, zresztą, jak w takim świecie mogą skończyć Lenon i Yoko, Nikon i Leica? No jak?
(Marcin Hamkało)