„Nic bez ryzyka” to pierwszy tom serii z Williamem Warwickiem, detektywem Scotland Yardu pióra Jeffreya Archera. Już na wstępie autor zapowiada – jest to opowieść o detektywie, nie typowa powieść detektywistyczna. I faktycznie – towarzyszymy Williamowi od pierwszych dorosłych lat, kiedy wybiera się na studia, zaczyna pracę w policji, w końcu trafia do Scotland Yardu. Pierwsze lata opowiedziane są skrótowo, potem jednak jesteśmy z nim już 24h na dobę uczestnicząc w jego pierwszych śledztwach, jak i życiu prywatnym. Obydwa te obszary w końcu przeżywają rozkwit – prywatnie poznaje bardzo fajną dziewczynę, zawodowo przede wszystkim zajmuje się kradzieżą dzieła sztuki Rembrandta, której dokonano siedem lat temu, a jego wkroczenie do zespołu wydziału do spraw przestępstw związanych ze sztuką może w końcu pomóc ruszyć jej z miejsca. Historia opiera się mocno na klasyce kryminału, motywach klasycznych, czyli spokojnej akcji i przede wszystkim dedukcji. Styl jest lekki, delikatnie nasycony humorem, przez co lektura to po prostu czysta przyjemność. Kreacja postaci jest mocno brytyjska, ale właśnie w tym jest cały jej urok. Warto też zaznaczyć, że akcja toczy się w latach 80tych XX wieku, więc już samo to nadaje historii fajny klimat. Wraz z biegiem lektury robi się trochę taka powieść przygodowo-sensacyjna, jest moment, część akcji mocno dynamiczna, a finał sprowadza nas na salę sądową, co od razu nasuwa na myśl naprawdę dobre thrillery prawnicze. Bawiłam się przy tej lekturze wyś...