"Szedł już ostatkiem sił. Z wielkim trudem wyciągał narty z ciężkiego, kopnego śniegu, by za chwilę znowu zapaść się prawie po pas. Topogan wydawał mu się ciężki jak wór mokrego piachu. Ogarnęło go takie znużenie, że chciał się położyć. "Niech się dzieje, co chce, byle by tylko skończyć ten potworny marsz." Czuł, że nogi zmarzły mu na kość i całe ciało przenika ziąb. Przykucnął na chwilę. Rekami wykopał w śniegu norę i wtulił się w nią jak zając. Obok siebie poczuł kudłate ciało psa..."